Po krótkiej przerwie wróciłam na sobotnie wykłady z cyklu "Świat obrazów" organizowanych przez Muzeum Narodowe w Poznaniu. Tym razem spotkanie poświęcono Romanowi Opałce i jego programowi "Obrazy liczone".
Z twórczością tego artysty zetknęłam się oczywiście wcześniej i miałam okazję kilka lat temu widzieć doskonałą wystawę jego obrazów w galerii Starego Browaru.
Sztuka współczesna nie jest dla mnie zbyt intrygująca w odbiorze. Ciągle się oswajam i uczę rozumieć intencje i inspiracje dzisiejszych artystów, ale brakuje mi ciągle emocji i przeżywania. A to jest dla mnie najważniejsze. Dzieło musi dotrzeć do serca, duszy , czasami umysłu. Dzieło muszę poczuć.
Jeśli mogę, to chodzę na wystawy, ale często wychodzę bardzo rozczarowana i z poczuciem straconego czasu...
Roman Opałka zrobił na mnie jednak ogromne wrażenie i niezwykle spodobało mi się sformułowanie prelegentki, że artysta "malował czas". Zapożyczyłam je do tytułu mego posta.
Jak uchwycić to, co niewidzialne i widzialne jednocześnie.
Czas...
To monotonia, powolność, ten sam rytm
Ale także przemijanie, ruch, dynamika i nieustająca zmiana.
Czy można znaleźć sposób na artystyczne i malarskie wyobrażenie czasu ?
Myślę, że tak i niewątpliwie udało się to Romanowi Opałce.
Artysta w rozmaicie opisywanych okolicznościach wpadł na pomysł, że zacznie na swoich obrazach zapisywać kolejne liczby według pewnego schematu i wyobrażenia. Po początkowych obrazach liczonych, w których jeszcze eksperymentował z barwą tła, kolorem liczb, wielkością obrazów, doszedł ostatecznie do przestrzegania bardzo ścisłych zasad zapisywania liczb.
Obraz liczony, nazywany poznańskim, to dzieło wyjątkowe, gdyż malarz wybrał czerwień jako kolor tła a dla liczb kolor czarny. Istnieją tylko dwa tego rodzaju obrazy i jeden z nich można odnaleźć w Muzeum Narodowym w Poznaniu a drugi w kolekcji prywatnej w Stuttgardzie.
Moja wyobraźnia poszła od razu zbyt daleko i zamarzyłam, aby zorganizować wystawę tych dwóch wyjątkowych już dzisiaj dzieł. Obrazy mają swoje życie i historię czasami tragiczną czy kryminalną. Obrazy też podróżują Dlaczego więc nie umożliwić dialogu obydwu płócień i znalezienia nowych inspiracji czy refleksji?
Pierwszy obraz liczony powstał w 1965 roku i rozpoczął się cyfrą 0, która jest oznaką nicości. To początek odliczania aż do nieskończoności, której symbolem jest odwrócona ósemka.
Artysta rozpoczął prace nad szczegółami swego programu. Istotna była wielkość liter, odległość pomiędzy nimi, kolor, jak również to, ile cyfr powinno znaleźć się na jednym obrazie. Doszedł do liczby 153 000...
Od 1968 roku artysta nagrywa swój głos, kiedy liczy. Po wykonaniu każdego obrazu robi zdjęcie w tej samej pozie, fryzurze, wyrazie twarzy. Zestawienie zdjęć Opałki widziałam właśnie na wystawie sprzed wielu lat. Towarzyszyły mi wtedy ogromne emocje. Czas, jego upływ był nadmiar widoczny. To fotografowanie czasu.
Przyznam że zainspirowana tym pomysłem, robię także swoje zdjęcia, które kiedyś zestawię. Może to będzie smutne i trudne, gdyż także zobaczę na mojej twarzy czas....
Przyznam że zainspirowana tym pomysłem, robię także swoje zdjęcia, które kiedyś zestawię. Może to będzie smutne i trudne, gdyż także zobaczę na mojej twarzy czas....
Ważny jest także rok 1972, w którym artysta odrzuca całą swoją dotychczasowa twórczość i angażuje się całym sobą w malowanie obrazów liczonych, w malowanie czasu.
To wyjątkowa decyzja, bardzo trudna ale pozwoliła ona artyście na skoncentrowanie się tylko na programie obrazów liczonych.
Nie wszyscy to rozumieli, stąd Opałka spotkał się z krytyką i trochę odrzuceniem, ale nie zszedł z wybranej drogi artystycznej.
Udoskonalił swoją koncepcję, wprowadził w życie i malował liczbami.
Określił wielkość obrazów, ilość liczb na każdym obrazie, szary kolor tła oraz biel liczb. Na każdym kolejnym obrazie biel i szarość stawała się jaśniejsza o 1%. To miało dać efekt docelowy bieli na bieli, czyli nieskończoność, absolut.
Artysta stworzył piramidę cyfr i liczb, dokonując realnej refleksji o swoich możliwościach twórczych wynikających jedynie z ograniczonego....czasu. Bardzo precyzyjnie wyliczył, ile czasu zajmuje mu namalowanie kolejnego obrazu.
Swoje malowanie czasu skończył na liczbie 5 607 249.
Roman Opałka to wyjątkowy artysta. Mogę powiedzieć - inspirujący i intrygujący zarazem.
Poświęcił swoje artystyczne życie dla pięknej idei malowania czasu. Zatrzymał czas, ale jedynie na chwilę, na moment, casu zatrzymać po prostu nie można.
Może warto więc czasami przystanąć, pomyśleć albo po prostu chłonąc życie mimo jego trosk i problemów.
Każdy z nas ma swój czas odmierzany liczbą obrazów Romana Opałki...
Roman Opałka to wyjątkowy artysta. Mogę powiedzieć - inspirujący i intrygujący zarazem.
Poświęcił swoje artystyczne życie dla pięknej idei malowania czasu. Zatrzymał czas, ale jedynie na chwilę, na moment, casu zatrzymać po prostu nie można.
Może warto więc czasami przystanąć, pomyśleć albo po prostu chłonąc życie mimo jego trosk i problemów.
Każdy z nas ma swój czas odmierzany liczbą obrazów Romana Opałki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz