czwartek, 12 marca 2015

Miłe zaskoczenie w Helsinkach (post_5), Eila Hiltunen, Helsinki, Finlandia, pomnik, sztuka fińska,

W trakcie lotu do Helsinek, w towarzystwie praktycznie samych Finów, niewiele wiedziałam o Finlandii. Myślałam stereotypami, czyli że Finowie to zamknięty w sobie naród, milczący, nawet mrukliwy. Miałam jakieś skojarzenia z wódką i oczywiście z telefonem Nokia.
Tym większym zaskoczeniem był dla mnie gwar w samolocie  i głośne rozmowy. Wydawało mi się, że lecę do Rzymu z gadatliwymi Włochami. Na dodatek sąsiadka Finka naciąga mnie na półtoragodzinną rozmowę po niemiecku. Rozstajemy się na lotnisku w Helsinkach prawie jak przyjaciółki.
O fińskiej sztuce mam mgliste pojęcie. Nie spodziewam się niczego, co mogłoby mnie zaskoczyć. Najpierw oglądam pomnik Sybeliusa. Wreszcie mogę podziwiać go z bliska. Z miejsca zakochuję się w miejscu, gdzie jest eksponowany mimo listopadowych szarości i już odczuwalnych ciemności.


Ale na drugi dzień po przylocie  z ciekawością przekraczam próg muzeum Ateneum  www.ateneum.fi/en/collection-display położonego w samym centrum Helsinek.
Pierwszy szok - to bilet  -maleńka naklejka na ubranie ( tu pierwsze zderzenie z fińską dbałością o środowisko), kolejny szok - to ledwo co rozpoczęta wystawa 52.Sielua - symbolismin maisema 1880-1910, co oznacza w wolnym tłumaczeniu 52 dusze - krajobraz symbolizmu.Wystawa, którą z rozrzewnieniem wspominam do dziś, choć nie mogłam robić zdjęć.
Wśród wielu obrazów artystów światowego formatu, jak Paul Gauguin, Vincent van Gogh, Vassily Kandinsky czy  Edvard Munch odnajduję obraz Jacka Malczewskiego - nieznany mi wcześniej, pozbawiony jego charakterystycznej stylistyki. Czuję dumę, tym bardziej, że obraz został wypożyczony z Muzeum Narodowego w Poznaniu, a z Poznaniem jestem związana zawodowo. Dwie Finki z małymi dziećmi w ożywiony sposób dyskutują o obrazie polskiego twórcy. Po raz pierwszy stykam się z dziełami fińskich malarzy:Vaino Blomstedt, Albert Edelfelt, Akseli Gallen-Kallela, Hugo Simberg czy Ellen Thesleff...
Wychodzę oszołomiona z Ateneum. Już wiem - będę tu częstym gościem....
Właśnie Akseli Gallen-Kallela  to malarz, od którego rozpocznę, w następnym wpisie, moje rozważania o malarstwie fińskim.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz