Wracam ponownie do Helsinek.
Zawitam jeszcze na chwilę w mało znanym Muzeum Sztuki Współczesnej, tak mi się przynajmniej wydaje, natomiast najczęściej odwiedzanym muzeum w Finlandii , jakim jest Kiasma www.kiasma.fi/ ( warto zobaczyć piękne zdjęcie obiektu).
Słowo kiasma właściwie z niczym wprost się nie kojarzy, oznacza ono przecięcie dwóch linii, skrzyżowanie. I tak rzeczywiście jest, gdyż budynek muzeum umiejscowiono na przecięciu dwóch centralnych ulic Helsinek. Ale kiasma to coś więcej niż tylko oznaczenie miejsca tego niezwykle nowoczesnego, intrygującego obiektu architektonicznego zaprojektowanego przez amerykańskiego twórcę Stevena Holla.
Kiasma - to miejsce, w którym mają się spotykać ludzie, zderzać różnorodne idee artystów, w którym ludzie z ulicy "podglądają" to, co się dzieje w muzeum, a zwiedzający obserwują miasto.
Przyznam szczerze, że nie do końca rozumiem sztukę współczesną, że bliższa mym zainteresowaniom jest sztuka tzw. dawna, ale przyglądam się jej z coraz większym zaciekawieniem. Zawsze wtedy zadaję sobie pytanie, czym jest właściwie sztuka? Czy to, co oglądam jest sztuką? Pozostawię na razie moje wątpliwości bez odpowiedzi, która wcale nie należy do prostych.
Podobnie, jak w Ateneum, bilet zastępuje kolorowa naklejka. Spore wrażenie robi przestrzeń wewnątrz muzeum; zawiłe korytarze, schody, nietypowe sale. Widz zaskakiwany jest wielokrotnie. Z tego , co wiem ekspozycje muzealne są zmieniane co jakiś czas, więc pokażę twórców, którzy zwrócili szczególną moją uwagę, kiedy zwiedzałam muzeum w lutym 2013 roku.
Dan Perjovschi
Rumuński artysta, obserwator życia we wszystkich jego wymiarach. Tworzy przezabawne , trafne rysunki prezentowane na ścianach:
Topi Ruotsalainen "To do" 1979 Suomi/Finland - to autor mojego ulubionego obrazu z tej wystawy:
Intrygująca artystka Heta Kuchka ( 1974 Suomi/Finland) tworząca serie rysunków o starszych ludziach, którzy zanikają, stają się niewidoczni, niezauważalni, powoli odchodzą do innej rzeczywistości...
Dzamil Kamander (1948 Iran) z koralików zrobi wszystko, nawet paszport czy dowód osobisty. Można go było spotkać w muzeum siedzącego i tworzącego kolejne obrazki z kolorowych paciorków:
To dzieło niezbyt przypadło mi do gustu, ale stanowiło istotną część ekspozycji.
Autor Jouko Lehtola:
Zawsze ogarnia mnie zachwyt i pewien rodzaj dumy, gdy spotykam w muzeach czy na wystawach poza Polską dzieła naszych rodzimych artystów. Muszę stwierdzić, że nie jest to wcale rzadkie zjawisko. W Kiasmie mogłam podziwiać Mirosława Bałkę ( 1958 Puola/Finland):
Myślę, że warta utrwalenia jest również swoista wieża Babel zrobiona ze starych odbiorników radiowych. Zdecydowana większość z nich była sprawna i wydawała z siebie różnorodne dźwięki. Kakofonia totalna! Szkoda, że tego nie słychać.
A na koniec to, co u Finów bardzo cenię i szanuję. Mianowicie chęć aktywizowania zwiedzających. Naprawdę bardzo to lubię i z wielką chęcią w tym uczestniczę. Zaprezentuję tylko jeden z elementów włączających - tworzenie swoistej mapy ludzkich nastrojów. Efekty zobaczcie poniżej:
Kiasma , muzeum, które niewątpliwie oddziałuje na widza, robi wrażenie, zaskakuje, prowadzi swoisty dialog. Jeśli nadarzy się okazja, Kiasmę trzeba koniecznie zobaczyć.
Ja pozostaję jednak ze swoim pytaniem, na które szukam odpowiedzi: Czym jest tak naprawdę sztuka?
Pisałem już, że będę obserwował tego bloga. Zainteresował mnie wątek helsiński. To rzeczywiście zaskakująco ciekawe miejsce. Istotne jest to, że autorka (deklaruje wprawdzie fascynacje dawną sztuką) próbuje wejść w dialog ze współczesnymi artystami. Zafascynowały mnie szczególnie prace ukazujące zanikanie/blaknięcie starych ludzi. Świadczą o wielkiej niesprawiedliwości, która wpisana jest w porządek życia. Młodość jest taka niecierpliwa i pozbawiona tolerancji dla inności.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w dalszym ciągu będziesz czytać mego bloga. Do Helsinek jeszcze powrócę, ale czuję już potrzebę powrotu do muzeów włoskich...
OdpowiedzUsuń