Ostatni wpis zakończyłam refleksją, że Fra Angelico powtarzał motyw Zwiastowania. Mnie dane było zobaczyć inną jego wersję we Florencji, w malowniczym i tajemniczym Museo di San Marco http://www.polomuseale.firenze.it/musei/index.php?m=sanmarco. Muzeum umiejscowione jest w murach klasztoru podominikańskiego. Obiekt sam w sobie uroczy i intrygujący.
Do wyciszenia i kontemplacji idealny ( do ochłody przed upałem również). Po wejściu na piętro od razu zderzamy się z freskiem przestawiającym Zwiastowanie, zbliżone w koncepcji do obrazu z Cortony. Barwy są jednak zgaszone, nie ma blasku purpury i złota, choć siła przekazu jest równie mocna. Rozpoczyna się wędrówka po celach mnichów. Dla wytrwałych ponad czterdzieści. Praktycznie wszystkie ozdobione freskami naszego pracowitego, świątobliwego Fra Angelico. Freski nie pozwalające na zapomnienie celów pobytu w odosobnieniu od świata. Od razu bardzo żałuję, że nie można robić zdjęć. W "sprzyjających" warunkach udaje się jednak sfotografować kilka cel. I w tym miejscu nie mogę się do końca zgodzić z interpretatorami twórczości Fra Angelico twierdzącymi, że z jego obrazów emanuje spokój. Ja widzę coś zupełnie innego - spływającą z Krzyża, jak rwące potoki krew Chrystusa . Wyczuwa się cierpienie, podniosłość. Najbardziej jednak utkwiła mi w pamięci scena Chrystusa wstępującego do Piekieł, depczącego ich wrota, spod których próbują się wydostać szkaradne, odrażające postaci diabłów. Nieprawdopodobnie ekspresyjna scena ( niestety jej nie sfotografowałam).
Utknęłam w Museo di San Marco na ponad cztery godziny. Nie myślałam o czasie, o upale za grubymi murami klasztoru. Fra Angelico mnie pochłonął....
Komu będzie dane odwiedzić Florencję, dłużej niż na kilka godzin, to niech pokusi się na tę fascynującą podróż po mnisich celach. Nie pożałuje...
Za te doznania , kiedy jestem w Rzymie, "odwiedzam" skromny, prosty nagrobek Fra Angelico w bazylice Santa Maria sopra Minerva, zapalam świecę i mówię : "Dziękuję Ci Fra Angelico..."
W następnym wpisie przeniosę się na Północ, do Helsinek. Tam zetknęłam się ze sztuką fińską. Okaże się, że oprócz znanej wszystkim Nokii (chociaż to już przeszłość) i prawie wszystkim wódki Finlandia - Finowie mają także coś do zaproponowania.
Dobrze, że są jeszcze ludzie, którzy w tak autentyczny/egzaltowany sposób przeżywają sztukę/artyzm. Autorka ewidentnie preferuje bezpośredni kontakt/obcowanie z dziełem. Próbuje przekazać czytelnikowi swoje odczucia. Można nawet wyobrazić sobie z jaką uwagą przygląda się wspomnianym freskom genialnego Fra Angelico. Jej zapiski świadczą o dużej intuicji artystycznej i podróżniczej pasji. Chce być bardzo blisko artystycznych obiektów. Zaskakuje mnie ten skok do Helsinek!? Będę z uwagą śledził tego bloga.
OdpowiedzUsuńTo prawda, mam egzaltowany stosunek do sztuki, czasami nawet religijny...Wędrowanie po muzeach jest dla mnie wyzwaniem i wielką radością. A w Helsinkach będzie na pewno ciekawie...
OdpowiedzUsuń