poniedziałek, 24 sierpnia 2015

"L'arte sa nuotare", czyli dlaczego zafascynował mnie we Florencji... Blub? (post_41), Blub, Florencja, Włochy, sztuka włoska, street art


Dzisiaj krótko, ale muszę się z Wami podzielić kilkoma refleksjami.
Przyznam się od razu, że to nie ja odkryłam Bluba i jego fantastyczne rysunki na ścianach miejskich kamienic, w czasie naszych florenckich wędrówek i poszukiwań. Spostrzegawczością wykazała się oczywiście Klaudyna i zaczęła utrwalać te miniatury na zdjęciach. Ja przyjrzałam się im po czasie i  już nie spuszczałam już z nich oka. Jak dobrze podróżować wielopokoleniowo!!!
Jak wiecie miałam ograniczony dostęp do internetu, więc nie mogłam na bieżąco poczytać o Blubie i dowiedzieć się czegoś o nim więcej. Może o niej, gdyż tożsamość artysty (artystki) jest nieznana.
"L'arte sa nuotare", to projekt w wolnym tłumaczeniu z włoskiego o nazwie "Sztuka umie pływać". Pomysłodawca, o wielkim poczuciu humoru, ale jednocześnie znawca kultury i sztuki, odtwarza postaci z rozmaitych dzieł, zarówno malarskich, jak i rzeźbiarskich. Postaci, które są już ikonami i symbolami. Artysta bierze na warsztat także bohaterów szeroko rozumianej kultury czy literatury: kompozytorów, pisarzy, malarzy, polityków czy ludzi Kościoła. Wszystkie postaci łączą.... gogle do nurkowania i pływania oraz woda, w której są zanurzone z widocznymi bąblami powietrza.


Artysta prowadzi z widzami snującymi się po zatłoczonych ulicach Florencji swoisty dialog. Zmusza do zatrzymania i choć minimalnej refleksji, zastanowienia się. Postaci oczywiście związane są z Florencją, ale nie tylko.
Niezwykły street art!!! Ożywiająca przestrzeń, wzbogacająca ją i wprowadzająca młodzieńczą energię i witalność. Nawet ci, którzy skupili się prawie wyłącznie na shoppingu ( a takich na pewno jest wielu w stolicy Toskanii) w pośredni sposób, nie zamierzony włączeni zostają w atmosferę tego szalonego, przesyconego sztuką miasta.


Blub stworzył cały szereg swych bohaterów. Możecie obejrzeć galerię wpisując włoską nazwę projektu. Jego obrazki wyróżniają się dowcipem, wrażliwością i niezwykłą spostrzegawczością. To taka niesamowita uliczna historia sztuki i kultury, konwersacja z przeszłością, której we Włoszech tak wiele. Ale przecież istnieje współczesna Florencja i Italia, ze swoimi bieżącymi problemami. Street art jest odbiciem tej współczesności, formą "papierka lakmusowego" włoskiego społeczeństwa. Żeby nie być "gołosłowną" zerknijcie na stronę Facebooka Bluba, tam zobaczycie jego artystyczną reakcję na wybór nowego dyrektora Galerii Uffizi, którym został Niemiec ( bez urazy). Narodowość rzecz jasna nie ma znaczenia, ale jakoś nie pasuje do tego tak włoskiego muzeum. Ja też byłam zdumiona tą informacją, ale widocznie na tzw. Zachodzie Europy funkcjonuje zdecydowanie silniej integracja. Kogo wybrał Blub na bohatera swojego kolejnego rysunku? Nie zdradzę. Sprawdźcie sami.
Jeśli chcecie zobaczyć króciutki film na temat twórczości florenckiego Anonima odsyłam Was na stronę you tube.


A na pożegnanie obrazek z największym symbolem florenckiego Uffizi - Wenus, tym razem bez muszli, ale za to w goglach...


Ja z pewnością będę z fascynacją śledziła dalsze działania "L'arte sa nuotare"...

3 komentarze:

  1. Wow, świetna rzecz :) Zachwyciłam się, chociaż fanką street artu nie jestem jakąś szczególną (kocham Banksy'ego, ale jego kocha każdy, więc się nie liczy ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Liczyłam na Twoją aprobatę Bluba. To naprawdę intrygujący artysta (artystka), niezwykle pomysłowy i dowcipny. Uwielbiam zetknięcie współczesności, młodości, witalności z przeszłością, klasyką. Prawie zawsze powstają wtedy świetne rzeczy. Mnie także street art specjalne nie interesował, ale od jakiegoś czasu zauważam rewelacyjne pomysły, które wprowadzają pewien rodzaj piękna, wzbogacenia otaczającej nas rzeczywistości. I to bardzo doceniam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby tam były same dzieła włoskie, mogłabym rzec, że to pewien rodzaj patriotyzmu - włosi/florentczycy w świetny sposób pokazują 'w krzywym zwierciadle' to, co u nich najwspanialszego. Swego czasu w Polsce miał miejsce podobny (bo bez bąbelków i masek do pływania) projekt - zdaje się, że w Warszawie i Gdańsku - gdzie Julien de Casabianca rozklejał fragmenty obrazów w jakiś sposób związanych z Polską, ale niestety nasza kultura jest taka, a nie inna i większość prędko została zerwana.

      Usuń