czwartek, 30 lipca 2015

Guido Reni - pomiędzy Rafaelem a Caravaggio (post_37), Guido Reni, Włochy, sztuka włoska, barok, malarstwo,


Guido Reni (1575 -1642) to twórca pochodzący z Bolonii, z którym nader często stykałam się w czasie moich wędrówek po muzeach i kościołach, szczególnie w Rzymie, m.in. w Muzeach Kapitolińskich oglądałam "Św.Sebastiana" i "Anima beato", w Bazylice Santa Maria Trastevere "Ukoronowanie św. Cecylii  i Waleriana", w Pinakotece Watykanu zetknęłam się z obrazem "Ukrzyżowanie św. Piotra" czy wreszcie freski w kaplicy św. Pawła w mojej ulubionej Bazylice Matki Boskiej Większej ( słynnej Santa Maria Maggiore).
Nie zawsze zwracałam na niego uwagę (teraz trochę tego żałuję), choć był mi dość znajomy wśród bardzo szerokiej rzeszy artystów. Szczególniej przyjrzałam się jednak jego postaci w czasie odwiedzin w rzadko uczęszczanej przez publiczność Gallerii Spada usytuowanej w stolicy Italii www.galleriaborghese.it/spada/it/c-spada.htm.
Wspominałam już o niej przy okazji opisu Korytarza Perspektyw Borrominiego. Z reguły zachwycamy się mistrzostwem nadzwyczajnej iluzji tego architekta ( a jest czym !!) i już nie starcza nam energii, aby udać się na piętro, gdzie znajdują się trochę zapomniane, ale niezwykle interesujące sale niewielkiego muzeum. Nie odnajdziecie tam wyjątkowych dzieł, ale  podglądnięcie dawne prywatne apartamenty Kardynała Spady, co może stanowić przyjemność i satysfakcję. Kardynał Spada wita wchodzących do muzeum spoglądając  pewnie i dumnie....z obrazu, odziany w bogate, bijące po oczach purpurowe szaty. 
Autorem tego portretu jest właśnie Guido Reni.
 "Ritratto del Cardinale Bernardino Spada z 1631 roku zobaczcie na stronach muzeum, do którego podaję wyżej link. Oczywiście nie mogłam zrobić w tych wnętrzach żadnego zdjęcia (trudno mi wciąż się do tego przyzwyczaić) Podobizna kardynała prezentuje się "na żywo" zdecydowanie lepiej i efektowniej niż na zdjęciu, gdyż obraz przeszedł gruntowną renowację, odzyskał swój blask i kolorystykę, może nawet za bardzo. 
Dopiero należne zainteresowanie twórczością Guido Reni wykazałam na rewelacyjnej wystawie przygotowanej przez Palazzo Barberini (jak zawsze w Rzymie) zatytułowanej "Da Guercino da Caravaggio" http://daguercinoacaravaggio.it/.
Rzecz oczywista, że to Caravaggio odgrywał na tej ekspozycji główną rolę, ale była to również znakomita okazja , aby skoncentrować się na malarzach znanych i nieznanych zarazem.
Do takich zaliczam Guido Reniego.
Obraz, pokazany na wstępie, nosi tytuł "Salome con la testa del Battista", na co dzień eksponowany w znakomitym, niestety też mało popularnym Palazzo Corsini (Galleria nationale d'arte Anticahttp http://galleriacorsini.beniculturali.it/ ).
Zauważa się u Guido tematykę świecką, czerpiącą wiele z mitologii, tworzącą często zawiłe alegorie. Widać także pewne charakterystyczne cechy jego malarstwa, takie jak zanurzanie bohaterów w półmroku, z którego wydobywają się wyraziste ciała, ostro wykonturowane. Dość mocno rozchwiany zostaje układ pokazywanych postaci, skierowanych w różne strony, co widoczne jest na poniższym obrazie zatytułowanym "La giovinezza della Vergine"" z 1625-27. Dzieło to przyjechało do Rzymu z Ermitażu w Sankt Petersburgu.


 Złożone, skomplikowane kolorowe draperie, stwarzają wrażenie ruchu i dynamiki, zakłócają tę wyrazistość konturów, o których wcześniej wspomniałam.


"Il ratto di Europe" - kolejne dzieło przywiezione także z rosyjskiego muzeum, przedstawia postać Europy, królewny tyryjskiej i królowej kreteńskiej, córki Agenora, słynącej z nieprawdopodobnej urody. To jej urokowi uległ sam Zeus i podstępem uwiódł ją na Kretę. Z obrazu emanuje dynamizm, czuje się wręcz ruch wiatru unoszącego szaty Europy. Zeus ukryty pod zwierzęcą postacią musi się bardzo spieszyć...
Niektórzy znawcy sztuki oceniają Guido Reni dosyć ostro, określając jego malarstwo mianem sentymentalnego, emocjonalnego czy wręcz łzawego, stającego się podstawą sztuki dewocyjnej, kanonu obowiązującego do końca XIX wieku. Nie spostrzegają jego niezwykłej pracowitości,precyzji czy zaangażowania w samym procesie tworzenia. Spotkałam się również z refleksją historyków sztuki, która jest mi zdecydowanie bliższa, sytuujących styl malarza pomiędzy Rafaelem a wizjonerstwem, nowym tchnieniem Caravaggia.
Niewątpliwie Guido Reni stworzył stereotyp "Ecce Homo" czy "Mater Dolorosa", ale nie do końca zgadzam się ze zbyt surową oceną artysty.
Wydaje mi się, iż nasz malarz nie trafił po prostu na swój czas. Mimo że był bardzo popularnym, płodnym artystą, cieszył się licznymi zleceniami hojnych mecenasów, to zderzył się ze zbyt silnym, magnetycznym konkurentem ....Caravaggiem, który mówiąc wprost "przysłonił" go swoim geniuszem.
Współcześnie wszyscy znają i cenią Merisiego, a o Guido wiedzą niewiele.

                                              Renisp.jpg
                   https://en.wikipedia.org/wiki/Guido_Reni#/media/File:Renisp.jpg

Może ten portret łagodnego, ułożonego malarza, wykonany przez samego Guido Reniego w 1602 roku, jest nieco mylący, ale źródła podają, że niestety Reni uległ zgubnemu nałogowi, jakim był hazard. Nader często z tego powodu popadał w długi, zrywał umowy ze zleceniodawcami.
No cóż wybitni artyści nie byli i chyba nie są także dzisiaj bez wad i słabości...
Ja -  na pewno będę w dalszym ciągu zgłębiała wiedzę o słynnym Bolończyku, który moim skromnym zdaniem zasługuje zdecydowanie bardziej na większą uwagę publiczności...

czwartek, 23 lipca 2015

Sala Tajemnic Wiary w Apartamentach Aleksandra VI (Rodrigo Borgia) - Muzea Watykańskie ( post_36), Muzea Watykańskie, Rzym, Włochy,


Istnieją takie muzea, których "ogarnięcie"  i  poznanie jest w zasadzie niemożliwe. Z góry należy założyć porażkę i to dotkliwą. Wniknięcie w dzieła eksponowane w takich muzeach jak Luwr, Uffizi, Prado czy Ermitaż zajmie niezwykle dużo czasu i energii. Dlatego też warto wybrać jedynie konkretne obiekty, konkretnego artystę, którego chce się zobaczyć  i na nim skupić swoją uwagę.
Stosując powyższą zasadę skoncentruję się dzisiaj na jednej sali ogromnego, ale  fascynującego zarazem muzeum, jakimi są Muzea Watykańskie.
Przyznam od razu, że kiedy trafiłam tam pierwszy raz na oprowadzaniu z przewodniczką (doskonałą zresztą), niewiele z tej wizyty zapamiętałam. Doznałam szoku, przygnieciona ciężarem i ilością dzieł.
Odwiedzając ponownie Muzea Watykańskie już na "własną rękę", miałam wcześniej przygotowany, chociaż ramowy plan. Wiedziałam, co chcę zobaczyć i byłam pogodzona, że nie dam rady obejrzeć wszystkiego. Takie podejście przyniosło nader pozytywne efekty i wielką przyjemność "włóczenia się" po muzeum. Oczywiście za każdym razem napotykałam coś nowego, niespodziewanego, co powodowało przyspieszenie rytmu serca.
I dzisiaj o takim odkryciu chciałabym napisać.
To apartamenty słynnego papieża Aleksandra VI (Rodrigo Borgia) owiane legendami i tajemnicami ze względu na bogatą i kontrowersyjną jego biografię, stojące puste i niezamieszkałe przez kilka wieków.
Spróbuję pokazać tylko jedno pomieszczenie, określane mianem Sali Tajemnic Wiary, czyli Sala dei Misteri.


Sala Tajemnic Wiary poświęcona jest kultowi Maryi promowanemu przez papieża Aleksandra VI ( co nie przeszkadzało mu prowadzić bujnego i rozwiązłego życia). W tym niezwykłym pokoju przyjmował tylko swoich najbliższych, odprawiał msze święte dla bliskich przyjaciół.
Scena "Zwiastowania" usytuowana została na tle wspaniałej architektonicznej perspektywy, dającej efekt głębi i przestrzeni.
Oszałamiająca kolorystyka z wiodącą zielenią i  złotem przypomniała mi inny fresk, który podziwiałam w Palazzo Medici Riccardi we Florencji zatytułowany "Pokłon Trzech Króli". Skojarzenie było natychmiastowe.
Artystą, który stworzył oszałamiające freski był Pinturicchio (Bernardino di Betto (1452-1513), uczeń Perugina należący do umbryjskiej szkoły malarstwa. 
Poniżej jego autoportret.
                                              
                                                            Pinturicchio self.jpg
                    en.wikipedia.org/wiki/Pinturicchio#/media/File:Pinturicchio_self.jpg
Oprócz sceny "Zwiastowania", na sklepieniach Sala dei Misteri, odnajdziemy sceny: "Narodzenie Chrystusa" ,"Pokłon Trzech Króli", "Pokłon pasterzy", "Zmartwychwstanie", "Zesłanie Ducha Świętego" , "Wniebowstąpienie" czy "Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny".


Najsłynniejszym freskiem jest "Zmartwychwstanie", na którym został sportretowany klęczący przed Chrystusem Rodrigo Borgia, odziany w bogate, strojne szaty papieskie.


Aleksander VI w zbliżeniu...



Freski w Apartamentach Borgia powstawały w bardzo krótkim czasie, w latach1492-1494. Pinturicchio nie dałby rady uporać się z takim poważnym  i pracochłonnym zleceniem bez pomocy grupy uczniów i pomocników m.in. Pietro da Volterra, Benedetto Bonfigli, Tyberiusza z Asyżu czy Antonio da Viterbo.
Warto zwrócić uwagę na jednego z nich - Pietro da Volterra - autora portretu Michała Anioła.
Przyjrzyjmy się jeszcze innym obrazom...






Przyznam, że Apartamenty Borgia, w tym Sala dei Misteri, zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Bogactwo sklepień, szczegółowość, kolorystyka, tematyka budzi zachwyt i podziw. Oszałamia.
Ale historia nie potoczyła się łaskawie dla pomieszczeń pozostałych po śmierci Aleksandra VI  w 1503 roku. Jak już wspomniałam, otoczone złą sławą i nienawiścią przez Juliusza II, następcę Borgii, pozostały niezamieszkałe aż do końca XIX wieku. Otworzono je dla publiczności dopiero w 1897 roku. Wtedy też na nowo odkryto Pinturicchio i jego artystyczne wyobrażenia, zainteresowano się jego twórczością, podjęto nowe badania w tym kierunku.
Aktualnie pomieszczenia stanowią sale wystawiennicze dla Kolekcji Sztuki Nowoczesnej i doskonale wpisują się w nową rolę.
A postać Aleksandra VI nadal fascynuje i rozbudza ludzką wyobraźnię, szczególnie po napisaniu przez Mario Puzo książki "Rodzina Borgiów", w której przedstawia rodzinę papieża jako pierwowzór włoskiej mafii.  Ten wizerunek jest bardzo utrwalony, choć dyskutowany przez licznych biografów.
Życiem papieża interesuje się także film, ostatnio ze słynną rolą Jeremiego  Ironsa. Upodobanie Aleksandra VI do przepychu, bogactwa i piękna można na pewno dostrzec w jego apartamentach...


sobota, 18 lipca 2015

Znaki i ślady - współczesna sztuka aborygeńska (post_35), Centrum Kultury zamek, wystawa, sztuka aborygeńska


Dzisiaj o sztuce absolutnie innej i odrębnej niż ta, z którą do tej pory się spotykałam. I wierzcie mi - sztuce wywierającej na odbiorcy spore wrażenie. Każdy z widzianych obrazów znakomicie prezentowałby się w naszych domach, przykuwałby uwagę.
Malarstwo Aborygenów - co je wyróżnia, dlaczego tak fascynuje i cieszy się coraz większą popularnością mimo że  funkcjonuje dopiero od lat 70- tych ubiegłego wieku?
Na te i inne pytania próbuje odpowiedzieć niewielka, ale niezwykle interesująca wystawa  zatytułowana  "Znaki i ślady - współczesna sztuka aborygeńska", której pomysłodawcami jest Galeria Antykwariat www.artykwariat.pl/wystawy/znaki-i-slady-wspolczesna-sztuka-aborygenska i  Leslie Smith Gallery (obecnie Smith Davidson) www.lesliesmith.nl/news z Amsterdamu.
Efekty tej współpracy zostały wyeksponowane w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu  http://www.ckzamek.pl/.
Zgromadzono obrazy dwudziestu artystów, których nazwiska stanowią barierę dla naszego języka m.in.Jorna Nelson Napurrula, Emily Kame Kngwarreye, Johnny Warangkula Tjupurrula.



Na pierwszy rzut oka odnosi się wrażenie, że to sztuka abstrakcyjna, ale tak nie jest. Malarstwo Aborygenów odnosi się niezwykle silnie do ich tradycji, wierzeń i ceremonii. Autorzy płócień dokładnie wiedzą, co przekazują w swoich dziełach, często tylko oni je rozumieją wraz z  członkami ich rodzin czy plemienia. Dla nas - odbiorców te przekazy nie do końca są czytelne. Do zrozumienia sztuki aborygeńskiej należy się choć trochę przygotować.

Aborygeni przez tysiące lat żyli i funkcjonowali w izolacji, w pewnego rodzaju odosobnieniu, co spowodowało ich odrębność kulturową. Poza tym w społeczeństwie aborygeńskim, plemiennym nie powstało pismo, co nie znaczy, iż nie porozumiewano się jakąś formą znaków czy śladów.  Wykorzystywano do tego ciało, piasek czy skałę. Kultura Aborygenów skupiona była wokół tradycji, obrzędów i ceremoniału.
Przenoszenie artystycznych wyobrażeń na tekturę czy płótno nastąpiło dopiero w latach 70 - tych XX wieku i zainspirowane zostało przez nauczyciela  Geoffrey'a Bardona wśród członków plemienia "Papunya".


Artyści posługują się techniką kropek, okręgów i linii, którymi pokrywają mozolnie swe dzieła, tworząc swoiste wzory i kompozycje. Daje to wrażenie wypełniania płócień paciorkami, nanizanych na niewidocznych niciach. Technika dla wyjątkowo cierpliwych, wymagająca precyzji i ogromnej dokładności. W efekcie powstaje obraz o fascynującym przekazie. Aborygeńscy artyści,  mimo stosowania podobnej techniki, wypracowują swój własny niepowtarzalny styl, często też charakterystyczny dla danego plemienia.
Jakie wybierają tematy dla swoich obrazów?
Przede wszystkim związane z ceremoniałami i obrzędami. Należy tu wprowadzić pojęcie "Dreomtime" - Czas Stworzenia. Czas jednak dla Aborygenów nie kojarzony jest z przeszłością, przemijaniem. Dla nich czas można ożywić i utrwalić, można powrócić czy skontaktować się z przodkami.


Podziwiając obrazy miałam skojarzenia z oglądaniem tajemnych map, krajobrazów i miejsc widzianych "z góry" czy "lotu ptaka". Aborygeni to wędrowcy, być może ich dzieła to zapis ich dróg i wędrówek. Krytycy wskazują na wielowymiarowość czy wielopoziomowość sztuki aborygeńskiej odwołującej się także do mitologii aborygeńskiej.


Możliwość sprzedawania obrazów coraz liczniejszym koneserom sztuki aborygeńskiej, pozwoliło na otwarcie Aborygenów - artystów na świat zewnętrzny. Dało im też wymierne finansowe efekty, wzmacniając  pozycję w australijskim społeczeństwie. Paradoksalnie ułatwiło im również realizację kolejnych artystycznych wyzwań.
I jeszcze ostatnie spojrzenie na ekspozycję...







niedziela, 12 lipca 2015

Giorgio de Chirico - prekursor surrealizmu (post_34), Giorgio de Chirico, muzeum, wystawa, sztuka włoska, malarstwo

Giorgio de Chirico (1888 - 1978) to włoski artysta urodzony w greckim Volos, uznawany przez wielu znawców sztuki za najwybitniejszego malarza Italii dwudziestego wieku. Nieustająco fascynuje współczesnych odbiorców, szczególnie jego dzieła z okresu zwanego "pittura metafisica", czyli malarstwo metafizyczne.
Zetknęłam się z jego  twórczością w Muzeach Watykańskich  www.museivaticani.va  oraz w jednym z moich ulubionych, aczkolwiek chyba niedocenianych, rzymskich muzeów  - Galeria nazionale d'arte Moderna e Contemporanea www.gnam.beniculturali.it
Ponoć niektórzy złośliwi rzymianie twierdzą, że najciekawszym miejscem w tym muzeum to kawiarnia, ale ja tej kąśliwej opinii nie mogę potwierdzić.
Stamtąd właśnie pochodzą obrazy, które chciałabym pokazać, w tym dwa autoportrety Chirico z 1925  i 1968 roku.





Pierwszy portret pochodzi z okresu rozczarowania Chirico surrealizmem i modernizmem. Wręcz odcina się od środowisk artystycznych związanych z tymi kierunkami, ostro je krytykuje. Zaczyna nazywać siebie malarzem klasycznym. Jego porywcza, dość trudna osobowość i żywiołowe usposobienie przysparzają mu wielu wrogów i krytyków jego malarstwa. Surrealiści niewątpliwie inspirujący się, fascynujący wczesnymi dziełami malarza poddają krytyce jego klasyczne czy pseudoklasyczne płótna. Tego Chirico nie mógł znieść.
Na obrazie widzimy niezadowolonego, zawiedzionego artystę z pogardą i wyższością spoglądającego na widza
Drugi z portretów powstał już w okresie rzymskiej stabilizacji, kiedy zamieszkał w Pałacu Burgundów nr 31  przy Piazza di Spagna. O takiej lokalizacji w stolicy Italii można tylko marzyć. Artysta miał świadomość wyróżnienia i w swoich wspomnieniach pisał:  "Mówią, że Rzym jest centrum świata i Schody Hiszpańskie też są w centrum Rzymu, to moja żona i ja  mieszkamy w centrum centrum świata." Z obrazu bije pewność siebie, zadowolenie artysty. Portretuje się w eleganckim ubraniu, w ręku z szacunkiem trzyma pędzel -  swój malarski atrybut.
Warty omówienia jest więc czas aktywności twórczej malarza do roku 1918, przez wielu historyków sztuki wskazywany jako najistotniejszy w życiu Chirico. Mimo że obraz pokazany na wstępie, datowany jest na rok 1925, to w dużym stopniu odzwierciedla styl charakterystyczny dla okresu pittura metafisica. Stworzony przez Chirico świat, to jego artystyczne wyobrażenie nowoczesnego miasta, ale nie tego, w którym panuje hałas, ruch i zgiełk. Miasto artysty jest opustoszałe, dziwne, z ostrym światłem, z ciągnącymi się cieniami, budynkami o zamkniętych oknach, w tle kominy fabryk.
Jeśli pojawiają się postaci, to przybierają formę manekinów nawiązujących swych kształtem do starożytnych rzeźb. Wyczuwa się niepokój, samotność i brak oznak jakichkolwiek relacji. Brak życia i energii. Z biografii twórcy wiemy, że wiele elementów jego obrazów pochodzi z konkretnych miejsc, w których mieszkał i które wywoływały u niego określone skojarzenia.
W opisywanym czasie powstały najbardziej charakterystyczne elementy płócien Chirico: arkady, place,ciemne cienie,manekiny, pociągi i posągi.





Powyższe obrazy powstały po roku 1918 i chociaż są oznaczone konkretną datą, to nie do końca można być pewnym czasu ich faktycznego powstania. Związane jest to z opinią braną za dogmat w środowisku surrealistów, jak również zdaniem miłośników malarstwa Chirico, że jego malarstwo metafizyczne przewyższało wartością jego malarstwo określane klasycznym. Twierdzono, że kopiuje sam siebie, albo tworzy pastisze dawnego malarstwa, którym sam się fascynował ( m.in. Rafaelem czy Tycjanem), zmieniał daty i sprzedawał obrazy jako powstałe sprzed 1918 roku. Ponoć włoscy handlarze sztuką opowiadali anegdoty, jak to łóżko Chirico wznosi się pewnie dwa metry nad podłogą, gdyż musi pomieścić "wcześniejsze prace"....
A jakie dzieła można obejrzeć w Muzeach Watykańskich? Interesujące, ale bez charakterystycznych dla Chirico elementów, nie wskazujące na jego styl. Niewątpliwie powstały po 1918 roku. Wyróżnia się wśród eksponowanych obrazów rewelacyjne płótno zatytułowane "Manekiny"  (Manichini z 1930 roku)

Zwrócić jednak należy uwagę, iż manekiny przypominają zdecydowanie bardziej ludzkie sylwetki, wprawdzie nie mają twarzy, ale czuje się ich miękkość i żywotność, jakąś bliskość. Nie przypominają chłodnych posagów greckich, nie stwarzają dystansu. Nie odczuwa się już tej przerażającej pustki i samotności.
Kolejny obraz "Il Duomo di Milano" z 1932 roku przedstawiający symbol stolicy Lombardii, czyli mieniącą się w słońcu słynną mediolańską katedrę. Obiekt zapierający dech każdemu przy pierwszym spotkaniu. Chirico doznał także tego olśnienia.

Bez względu na wszystko, Giorgio de Chirico odegrał znaczącą rolę w kształtowaniu się nowoczesnych kierunków w sztuce, szczególnie surrealizmu, jak również wpłynął na twórczość takich artystów jak Max Ernst, Salvador Dali, Yves Tanguy czy Rene Magritte. Sam Apollinaire twierdził, iż Chirico znalazł najbardziej nowoczesny środek artystycznego wyrazu, jakim jest niespodzianka, chcąc oddać "charakter fatalny rzeczy współczesnych".
A na koniec ciekawostka dla miłośników zarówno malarstwa Chirico, jak i Rzymu.
Jeśli będziecie na Trastevere, to zajrzyjcie do Chiese San Francisco a Ripa www.sanfrancescoaripa.com/cappella-de-chirico. Oprócz innych, nie mniej fascynujących, obiektów w kościele ( o których pewnie kiedyś napiszę), odnajdziecie Capella de Chirico, gdzie pochowany jest artysta, do końca życia związany z Rzymem.


niedziela, 5 lipca 2015

Muzeum Pałac w Rogalinie zaprasza....(post_33), Muzeum Pałac w Rogalinie, Rogalin, Polska, architektura



Cudze chwalicie, swego nie znacie... To przysłowie przychodzi mi do głowy, kiedy myślę o mojej sobotniej wędrówce po Pałacu w Rogalinie rogalin.mnp.art.pl/. Mnie to czasami także dotyczy. Spoglądam gdzieś daleko, a nie dostrzegam czegoś, co jest w zasięgu...
30 maja odbyło się szumne, oficjalne otwarcie wnętrz muzeum po długoletniej przerwie wraz z uroczystością posadzenia nowego rogalińskiego dębu przez Prezydenta RP...


Niektóre ze starych dębów są w dość kiepskiej formie (szczególnie Czech), więc może nowe drzewko dostanie szansę doczekania dojrzałego wieku..
Od 16 czerwca muzeum może już podziwiać publiczność i trzeba przyznać, że w Rogalinie zrobiło się gwarno i tłumnie.
Do Pałacu Rogalińskiego mam szczególny stosunek, nieco sentymentalny wynikający z mojej bytności we wnętrzach chyba ze czterdzieści lat temu ( trochę się w tym miejscu przeraziłam!), gdy byłam małą dziewczynką. To właśnie w Rogalinie narodziła się moja pasja do muzeów i sztuki. Pałac wywarł na mnie ogromne wrażenie, w wyjątkowy sposób meble prezentowane ówcześnie, no i rzecz jasna obrazy w Galerii Rogalińskiej .
Może trudno w to uwierzyć, ale wtedy poznałam pojęcie intarsja, zaczęłam malować i ustawiałam się pierwsza w kolejce na kolejne wycieczki. Dla przypomnienia tylko - intarsja to cudowna, niestety zanikająca technika zdobienia mebli, polegająca na wykładaniu drewnianych przedmiotów innymi gatunkami drewna w w rozmaitych odcieniach i kolorach ( nazywam ją "drewno w drewnie". 
Wnętrza Pałacu w Rogalinie przez niezwykle długi okres były niedostępne dla zwiedzających. Dopiero środki finansowe z Unii Europejskiej pozwoliły wrócić muzeum do dawnej świetności czy raczej tę świetność przywrócić.



Nie będę opowiadała o burzliwej  i dramatycznej niekiedy historii Pałacu związanego z rodem Raczyńskich odgrywających istotną rolę  polityczną, społeczną i kulturalną w Poznaniu i w Wielkopolsce. Tę pewnie w mniejszym lub większym stopniu na pewno znacie. 
Natomiast chciałam zwrócić uwagę na jedno z ciekawszych pomieszczeń, choć nie do końca jeszcze odtworzonych, ale robiących ogromne wrażenie. 
To biblioteka - pieczołowicie odrestaurowana przez współczesnych artystów i rzemieślników. A schody prowadzące na antresolę to dla mnie majstersztyk. 


Brakuje tu książek, ale może z czasem ofiarodawcy pozwolą  zapełnić się pustawym jeszcze wyrafinowanym półkom w witrynach. Kiedy sobie wyobraziłam jak Niemcy palili księgozbiór tej biblioteki, a służący ratowali książki wynosząc je z Pałacu ukryte w węglu - to ciśnienie pewnie mi trochę podskoczyło. Przeszłość, wydarzenia historyczne nie pozwalają na zrozumienie motywacji ludzi. I to jest dość trudne...
Niesamowitym miejsce jest dla mnie Rogalińska Galeria : Jan Matejko, Jacek Malczewski, Leon Wyczółkowski, Olga Boznańska czy Stanisław Wyspiański oraz wielu innych, prawie 250 dzieł malarskich. 

W sobotę wreszcie udało mi się ustalić, który obraz Malczewskiego widziałam na wystawie w helsińskim Ateneum. To płótno "W tumanie".


Do zaprezentowania wybrałam z Galerii kilka obrazów różnych autorów. Dzieła te łączy słońce, światło i wakacyjna atmosfera. Mamy przecież lato!

Robi się ciepło, ale za oknem dokładnie taka sama aura.

I jeszcze spojrzenie na bryłę Pałacu

Nie pozostaje nic innego, jak tylko wybrać się do Pałacu Muzeum w Rogalinie...



piątek, 3 lipca 2015

Na tajemniczych ścieżkach cmentarza ...( The Museoum of Cemetery Art, Museum der Friehofskunst _post_32)


Może to nietypowe, nawet dziwne, ale lubię cmentarze, ich atmosferę  oraz pewnego rodzaju tajemniczość i refleksyjność. Cmentarze w niezwykły także sposób opowiadają o danym miejscu, ludziach i ich kulturze oraz obyczajach. Dlatego też w miarę możliwości odwiedzam miejsca wiecznego spoczynku, w których stykam się również ze sztuką, czasami fascynującą i zaskakującą.  
Wprawdzie określenie sztuka cmentarna nie do końca mi się podoba, ale takie pojęcie faktycznie funkcjonuje. Co więcej, dzisiaj opowiem o przestrzeni określonej jako Muzeum Sztuki Cmentarnej we Wrocławiu www.muzeum.miejskie.wroclaw.pl/CMS/muzeum_sztuki_cmentarnej /muzeum_sztuki_cmentarnej.html ( The Museoum of Cemetery Art, Museum der Friehofskunst) powstałym na Starym Cmentarzu Żydowskim). 

Przekraczając bramę cmentarza otwiera się przed zwiedzającym zupełnie inny świat, tajemniczy i wyciszony pośród zgiełku i hałasów otaczającego Wrocławia.





Ruiny nagrobków dotkniętych rysami przeszłości, przede wszystkim czasów wojny, ale również okresu powojennego zostały otulone, oplecione roślinnością, przez którą przebija się światło dnia danej pory roku. Historia, dramatyczne wydarzenia stworzyły niezwykłe, urokliwe kompozycje i obrazy. 



Wędrując pośród licznych szerokich alei i wąskich ścieżek można stracić poczucie czasu. Przestrzeń, jej magia i niezwykłość pochłaniają ludzką wyobraźnię. Do głowy cisną sie niezliczone pytania. Jak wyglądał cmentarz w czasach swojej świetności? Jakiego koloru marmury i granity ozdabiały bogate grobowce, których zleceniodawcy prześcigiwali się w zaskakiwaniu wyrafinowaną stylistyką odwołującą się do sztuki starożytności, oświecenia, secesji  czy modernizmu? Jak prezentowały się architektoniczne pomysły  i  idee twórców nagrobków? Jednocześnie pojawia się głęboki żal i refleksja, że przeszłość może być taka okrutna, destrukcyjna, choć tworząca tę rewelacyjną przestrzeń.



Cmentarz funkcjonował według ściśle określonych zasad, które wpływają na naszą wędrówkę. Wzdłuż  jego wysokich murów umiejscawiane były grobowce przede wszystkim bogatych i znamienitych mieszkańców Wrocławia z przełomu XIX i XX wieku ( oczywiście pochodzenia żydowskiego). Wewnętrzną rozległą część cmentarza zajmują już nieco skromniejsze nagrobki czy tylko proste macewy, ale to one zwyciężyły i przetrwały, w większości w bardzo dobrym stanie. Należy podkreślić, że ta żydowska nekropolia stanowi przykład wpływu nowoczesnych prądów, głównie ruchu tzw. haskali, czyli oświecenia żydowskiego propagującego integrację ze społeczeństwem nieżydowskim, asymilację.
Cmentarz to również przykład nielicznych zabytków kultury żydowskiej we Wrocławiu.
Wśród wielu nader interesujących nagrobków wybrałam kilka do zaprezentowania. Jeśli chcielibyście zobaczyć inne, musicie wybrać się do Wrocławia.


Niektóre grobowce i nagrobki odnowiono i dokonano próby ich rekonstrukcji m.in. pochowanego na tym cmentarzu Ferdinanda Lassale - zięcia Karola Marksa ( choć ten akurat nie należy do najciekawszych)


czy grobowiec w stylu mauretańskim  - kupca Maxa Kauffmanna ( bardzo interesujący)


Dla zainteresowanych - historię muzeum i przede wszystkim Starego Cmentarza Żydowskiego znajdziecie na stronie internetowej.
Trochę mnie zaskakuje fakt, iż  w wielu przewodnikach o Wrocławiu, nie odnalazłam informacji na temat muzeum, a szkoda, gdyż przebywanie w tak fascynującej przestrzeni pozostawia wiele emocji i wrażeń, także natury estetycznej....