poniedziałek, 30 lipca 2018

Moje odkrycie, czyli Hermen Anglada - Camarasa (post_111), Hermen Anglada Camarasa, wystawa,Hiszpania, sztuka hiszpańska, malarstwo



Upalny, letni czas. Ciepło, blask słońca, lazur nieba i intensywne kolory lata. To ulubiona pora roku Renne, zbyt krótka dla niej. 
W tym roku w mojej szerokości geograficznej nader łaskawa, ale urlop spędziłam na Majorce, gdzie wszystkie atrybuty gorącego klimatu są jeszcze mocniejsze. W poprzednie wakacje odkryłam tam doskonałe muzeum Joana Miro wraz z jego pracownią https://rennewmuzeum.blogspot.com/2017/08/z-wizyta-u-joan-miro-w-palma-de-mallorca.html 
czy świetne muzeum sztuki współczesnej  Es Baluard 
https://rennewmuzeum.blogspot.com/2017/10/od-bastionu-do-muzeum-czyli-es-baluard.html 
Tym razem miałam szczęście obejrzeć dwie wystawy. Pierwszą poświęconą twórczości włoskiego artysty Giorgio de Chirico, którą opisałam ostatnio https://rennewmuzeum.blogspot.com/2018/07/giorgo-de-chirico-w-palma-de-mallorca.html

Dzisiaj przyszedł czas na hiszpańskiego malarza, który stał się dla mnie odkryciem tego lata.
To Hermen Anglada - Camarasa ( 1871 -1959), przedstawiciel modernizmu i postimpresjonizmu.


Teraz  dopiero zauważyłam jego datę urodzenia 11 września. To  zodiakalna Panna, tak jak ja, z tym że ja urodziłam się 10 września.
Jego obrazy przypadły mi do serca od razu, w jednej chwili, to był zachwyt artystą, a gigantyczne dzieło "Valencia" przyprawiło mnie o palpitację serca. To na jego tle mam doskonałe zdjęcie. Jedno z moich ulubionych ostatnio.
Pewnie domyślacie się, że kolorystyka i światło zrobiło na mnie takie wrażenie.
Ale to, co mogłam zobaczyć na wystawie, to jedynie fragment twórczości artysty , będącej subiektywnym wyborem kuratorów ekspozycji, która jak się domyślam jest co jakiś czas zmieniana.

Terrassa Cafe America. Paris, 1900-1904

Coberta de vaixell de pesca, 1904

Els Iledoners de Boquer, 1918

Jeśli zainteresuje kogoś biografia, bogata  w wydarzenia i okresy twórcze, to warto zajrzeć do Wikipedii https://en.wikipedia.org/wiki/Hermenegildo_Anglada_Camarasa
Niestety nie znalazłam nic w języku polskim. Opieram się więc także na tłumaczeniach i informatorze kupionym na Majorce w języku niemieckim.

Els elefants, 1914-1936

Boguer. Cover a les roques, 1914-36

Anglada - Camarasa zaprezentowany w Palma de Mallorca to głównie malarz cudownych i niezwykłych krajobrazów i tematów majorkańskich. A było, i jest co malować i utrwalać na płótnie, a wcześniej w wyobraźni artysty. 
Góry, doliny, kotliny, roślinność, cudowne czyste niebo, szmaragdowe morze. Światło, żar gorącego klimatu, ostrość promieni słońca. To wszystko czuje się na obrazach malarza. 
To obrazy dla ogrzania duszy i ciała pośród zimna, deszczu i chłodu naszego polskiego klimatu w okresie jesieni czy zimy.
I jeszcze te doskonałe, piękne odcienie fioletu od prawie pudrowego, ledwo zauważalnego do zimnego, mocnego śliwkowego. Nie mogłam oderwać wzroku od tych pejzaży.

Cases de Pollenca, 1916-1918

Portal de Son March, 1925

El pou de l'oliverar, 1925

Niewątpliwie ten hiszpański artysta miał talent do kreowania portretów. Nie widziałam ich na wystawie zbyt wiele, ale obejrzałam jeszcze inne portrety w internecie. Portretowanie ludzkiej duszy, ludzkich emocji jest sztuką. I taką sztukę posiadł Camerasa. Przychylam się do opinii , że w pewnym stopniu, zarysie widać podobieństwo pod względem formy, do obrazów Gustava Klimta , ale jednak każdy z nich zachowuje swoją odrębność stylu.


Adelina del Carril de Guiraldes, 1920-1922

Poniżej wyjątkowo piękne  spojrzenie artysty na majorkańskie góry, które również miałam okazję w te wakacje podziwiać. Ich surowość, szarość i jednocześnie majestat. A zetknięcie skalistych wzgórz z morzem to duet doskonały i fascynujący.

Costa del Colomer, 1916-1918

Capvespre. Badia de Pollenca, 1914-1936

Despres de la tempesta, 1914-1925

Z twórczością Anglady-Camerasa zetkniemy się w bardzo wielu muzeach, oczywiście hiszpańskich z Reina Sofia w Madrycie na czele, ale także wielu europejskich czy amerykańskich.


1922-1925

Po kontemplacji krajobrazów Majorki mocne uderzenie, czyli " Valencia" z 1910 roku. Obraz wielkich rozmiarów, co będzie widoczne na zdjęciu ze mną.
Zaskoczenie było ogromne.
To dzieło szokuje barwą kolorystyką, formą, tematem i szaloną drobiazgowością. Z wrażenia musiałam usiąść, aby ogarnąć całość, chłonąć siłę i energię bijącą z tego obrazu. Poczułam się szczęśliwa, że mogę to widzieć i doświadczać a mój odpoczynek nigdy nie jest wolny od sztuki.
Spotykam ją wszędzie i czeka na mnie zawsze mnóstwo fascynujących dzieł, które zawsze stanowią inspirację w moim życiu, nadają mu sens.
Powtarzam to często, że sztuka jest dla mnie sposobem na życie. Bez niej, nie byłabym sobą.

Valencia, 1910

Po pierwszym ochłonięciu, podchodzę do obrazu i podziwiam go z bliska. Nikt mnie nie rozprasza. Na wystawie jestem sama z córką. Wystawa jest nasza. Fotografuję fragmenty obrazu, dzielę go na części. Wtedy dostrzegam wszystkie niuanse, barwne stroje kobiet ułożonych w rozmaitych pozach pośród girland kwiatów. Wydobywam je z całości.
Dostrzegam związek i podobieństwo z Gustavem Klimtem.
Jestem oczarowana,naładowana wewnętrzną siłą. Zapominam o zewnętrznym świecie....





I oczywiście utrwalam siebie, wprowadzam w obraz. Kocham te zdjęcia.
To one stanowią kwintesencję mojej miłości do sztuki. Ostatecznie nazywam się Renne w Muzeum.


To nie jest moje ostatnie spotkanie z tym znakomitym hiszpańskim i katalońskim artystą.
Za rok znowu Majorka?



poniedziałek, 23 lipca 2018

Giorgio de Chirico w Palma de Mallorca (post_110), Giorgio de Chirico, Włochy, sztuka włoska, malarstwo


 Trovador, 1972

Jakie było dla mnie zaskoczenie, kiedy w czasie mojego wakacyjnego odpoczynku na Majorce, zobaczyłam plakat z wystawą malarstwa Giorgio de Chirico. Tym większe, że widziałam reklamy tego wydarzenia podczas mego krótkiego służbowego pobytu w Turynie w kwietniu tego roku. Wtedy bardzo żałowałam, że nie mogę obejrzeć obrazów tego doskonałego artysty. Ale los okazał się dla mnie łaskawy, ponieważ w niedzielę przyleciałam do Palma de Mallorca a we wtorek było otwarcie wystawy. Cudowna wiadomość!
A w środę oczywiście pojawiłam się ja, w pięknie odnowionym budynku byłego Grand Hotelu, przy którego projekcie pracował niezwykły Antonio Gaudi.


Ekspozycja obejmuje dwa piętra wystawiennicze. Liczne obrazy z różnych okresów twórczości artysty, rzeźby oraz doskonały film o malarzu, jak również oryginalny projekt edukacyjny, tworzą bogatą przestrzeń do zapoznania się z twórczością Chirico.
Miałam to szczęście, że widziałam dzieła artysty w rzymskich muzeach, także w Mediolanie i to te z najważniejszego okresu jego pracy twórczej , czyli do roku 1917. Ale hiszpańska wystawa dała mi możliwość kontaktu z obrazami z lat powojennych. Wierzcie mi. Byłam bardzo podekscytowana. Uwielbiam takie eventy, taki spokój delektowania się sztuką !

Powyżej jeden z licznych autoportretów Chirico, stylizowany na artystę dawnych epok. 

Poniżej obrazy mistrza z lat 60-tych i 70-tych, kiedy prowadził dialog ze swoimi wcześniejszymi tematami i motywami z okresu "pittura metafisica". Odnaleźć można wszystkie charakterystyczne elementy jego malarstwa: geometryczną przestrzeń, liczne przedmioty, perspektywę i pustkę.
Interior metafisica, 1968
El gran trofeo misterioso, 1973

Interior metafisico con paisaje romantico, 1968

 Muebles y rocas en una babitacion, 1973


Oczywiście nie może zabraknąć postaci manekinów, odrealnionych ludzi, zatrzymanych w rozmaitych pozycjach i miejscach. Puste wnętrza ich korpusów lub wypełnione licznymi przedmiotami. Znajdziemy różne wersje.  Mnie zawsze uderza i niepokoi ta pustka, pozorny spokój i porządek. Szczególnie mocne w obrazach Chirico puste przestrzenie ulic, placów czy budynków, samotne wieże czy latarnie. Nie poddające się prawom fizyki cienie, funkcjonują obok. Gdzie jest człowiek?

Las mascaras, 1962

Plaza de Italia con fuente, 1968

La torre, 1968

 Los juguetes del principe, 1972

Widać jednak pewne zmiany w twórczości. Pojawiają się nowe elementy, których wcześniej nie było. W świecie przedmiotów Giorgio de Chirico można zobaczyć w krajobrazie za oknem zielone drzewa czy rośliny wewnątrz pokoju. To ociepla atmosferę, wprowadza element miękkości i ożywienia. Artysta odchodzi od wykorzystywania tylko geometrycznych figur. Widzi  już świat dojrzałymi oczyma.

La tristeza de la primavera, 1970

La musa del silencio, 1973

El contemplador, 1976

Orestes solitari, 1974

Wystawę wzbogacają niezwykle formy rzeźbiarskie artysty pochodzące z lat 40-tych. To była dla mnie nowość i miłe zaskoczenie. Postaci manekinów indywidualnych i w charakterystycznych duetach czy też swoistych parach. Wykonane z gliny i brązu pokrytego srebrną lub czarną farbą. Sam twórca mówił, że "rzeźba musi być miękka i ciepła". 
Postaci niczym z "Gwiezdnych wojen", a może powinnam powiedzieć inaczej, że postaci z "Gwiezdnych wojen"są niczym rzeźby Giorgio de Chirico. Odnoszę wrażenie, iż twórcy filmu znali sztukę włoskiego artysty.


Los arqueologos, 1940

Trzecią grupę dzieł stanowiły obrazy, ale te nie związane  z podstawowym nurtem "pittura metafisica" czy nurtem neometaficznym , w którym Chirico kopiował w pewien sposób swoje wcześniejsze obrazy i pomysły.  Niestety malarz miał okres malarstwa klasycznego, który był mocno krytykowany przez znawców sztuki, niedoceniany przez publiczność a samego Chirico nazywano zagubionym geniuszem.
Mnie jednak wiele obrazów zapadło w pamięci, szczególnie jego martwe natury, portrety kobiet czy cykl obrazów poświęconych gladiatorom.

La bella italiana, 1948

La espanola, 1934

Banista en la fuente, 1948

Corte de sandia, 1951

Fruita

Les tres Gracias, 1954

Los gladiadores, 1968

Ekspozycja w Palma de Mallorca dzieł wybitnego artysty, który stworzył podwaliny dla surrealizmu wybitnie przypadła mi do gustu. Wsiąknęłam w atmosferę obrazów i rzeźb artysty, w jego odrealniony świat.
W jakiś sposób Chirico zachęcił mnie do dialogu z nim, do wejścia w stworzoną przez niego rzeczywistość. Nie miałam z tym żadnego kłopotu...

Na tle ogromnego tytułu wystawy.....


Przed wejściem do sali...
.

Ze słynnymi Manechini..



Na tle obrazów...


Podczas gry edukacyjnej jako manekin....


Bawiłam się doskonale, czułam ogromne podekscytowanie, że odnalazłam na tej gorącej, hiszpańskiej wyspie tego znakomitego włoskiego malarza. A może to on odnalazł mnie?