czwartek, 24 marca 2016

Taddeo Gaddi i jego "Ostatnia Wieczerza" (post_61), Taddeo Gaddi, Florencja, Włochy, sztuka włoska, fresk, malarstwo


Rozpoczął się już, przynajmniej dla niektórych, świąteczny czas Wielkiego Tygodnia. 
Trwa Wielki Czwartek - dzień wspomnienia pożegnania Jezusa z Apostołami w czasie wieczerzy paschalnej - zwanej Ostatnią Wieczerzą. Chrystus przygotowuje się na nadchodzącą śmierć, wcześniej na zdradę jednego z Apostołów, ustanawia Wieczerzę Pańską. Wspaniała scena biblijna, w niezwykły sposób inspiruje artystów z różnych epok, próbujących uchwycić atmosferę i emocje tego spotkania.
We Florencji, jak nigdzie, można przejść szlakiem Ostatnich Wieczerzy, co najmniej ośmiu    ( choć niektórzy twierdzą, że jest ich więcej) ukrytych w mniej lub bardziej znanych przestrzeniach obiektów sakralnych.  Warto je odwiedzić, zanim zetkniecie się z najbardziej popularną i znaną autorstwa Leonardo da Vinci, gdyż ten włoski geniusz także się nimi inspirował, zanim stworzył swoją wizję ewangelicznej opowieści. Mediolańskiej "Ostatniej Wieczerzy" jeszcze  nie miałam okazji zobaczyć, ale trochę świadomie, gdyż chciałabym do tego wydarzenia się nieco przygotować. Lepszego miejsca niż Florencja nie widzę.
Opowiedziałam Wam już na blogu o dwóch florenckich freskach, będących artystyczną interpretacją biblijnego zdarzenia. Mowa o Ostatniej Wieczerzy znajdującej się w byłym klasztorze Sant"Apollonia autorstwa Andrea del Castagno http://rennewmuzeum.blogspot.com/2015/08/andrea-del-castagno-i-jego-florencka.html 
oraz dzieła cudownego Perugino w Cenacolo di Fuligno http://rennewmuzeum.blogspot.com/2015/08/cenacolo-di-fuligno-czyli-florencka.html
W dzisiejszy wieczór zapraszam Was natomiast do Bazyliki Santa Croce - franciszkańskiego kościoła we Florencji zdumiewającego, wręcz szokującego bogactwem swych wnętrz. Zatrzymamy się na chwilę w przestrzeni refektarza, skrywającego na ścianie głównej, nieprawdopodobny fresk zwany "Drzewem Życia", którego autorem jest Taddeo Gaddi https://pl.wikipedia.org/wiki/Taddeo_Gaddi


 "Drzewo Życia" to odzwierciedlenie w formie diagramu powstania i struktury Wszechświata, przedstawiającego również atrybuty Boga. I taki schemat widzicie powyżej. Powstanie fresku datuje się na rok 1355,  a autorstwo przez wiele wieków było przypisywane Giotto ( zapoczątkowane przez Vasariego). Zalicza się to dzieło do najstarszych, jeżeli chodzi o podjętą tematykę. Taddeo Gaddi wykorzystał do pokazania sceny Ukrzyżowania rozbudowaną strukturę diagramu. Wyraźnie przy tym widać odniesienie do Drzewa Życia  - Pacino di Buonaguida (malarza z poczatku XIV wieku), ale w wersji nieco uproszczonej.

 Drzewo Życia
              wikipedia.org

Cztery, boczne sceny towarzyszące centralnemu motywowi Drzewa Życia opowiadają o wybranych zdarzeniach z Biblii oraz historii Kościoła: samotność św. Benedykta, posiłek z faryzeuszami, otrzymanie stygmatów przez św. Franciszka, Św.Luiza w Tuluzie. Należy pamiętać, że fresk umiejscowiony został w jadalni, w której mnisi spożywali posiłki, miał pełnić funkcję wychowawczą i oczywiście religijną.
Drzewo Życia wraz ze scenami bocznymi zamyka obraz ukazujący "Ostatnią Wieczerzę" - posiłek Chrystusa i Apostołów.


I na tę część fresku, chciałam zwrócić szczególną uwagę. Od razu uderza zły stan dzieła, wielość ubytków. To skutki straszliwej powodzi we Florencji w listopadzie 1966 roku. Woda rzeki Arno, która z przerażającą siłą wtargnęła do miasta, osiągnęła wysokość prawie 5 metrów. Tylko dzięki benedyktyńskiej  i tytanicznej pracy konserwatorów, udało się zachować fresk w stanie umożliwiającym jego podziwianie. Mogłam oglądać zdjęcia Bazyliki Santa Croce z tego okresu. To był początek Apokalipsy, zagłady Florencji. Do dzisiejszego dnia, nie udało się poddać konserwacji wszystkich zniszczonych, w czasie wielkiej powodzi,  dzieł sztuki. Kogo zainteresuje szerzej ten temat, odsyłam do rewelacyjnej książki profesor Ewy Bieńkowskiej pt."Historie florenckie". Fascynująca lektura!





Zdjęcia powyżej pokazują najbardziej intrygującą scenę z Wieczerzy Paschalnej, od ujęcia na tle centralnej części fresku aż do zbliżenia głównych bohaterów: Chrystusa, Jana i zdrajcy Judasza. Postać Jezusa umiejscowiona pośrodku, dokładnie pod Krzyżem ze sceny Ukrzyżowania. Gaddi łączy oba te zdarzenia, zderza ze sobą. Chrystus żegna się z Uczniami, w szczególny sposób z Janem i jest gotowy na następne wydarzenia, które doprowadzą go na Krzyż. Judasz - zdrajca siedzi w ciemnej szacie, odbijającej się na tle jasnych, kolorowych sukni Apostołów, poza stołem. Znacie ten schemat, powielany przez innych malarzy. Artysta już go wyłącza poza Uczniów, już go osądza i skazuje na odosobnienie. Judasz także umiejscowiony jest pod sceną z Krzyżem, jest przecież jego początkiem i przyczyną. Nie spogląda na widza, jak w Ostatniej Wieczerzy" Perugina. Jego wzrok skupia się na Jezusie, ma uniesioną głowę, ale Chrystus nie oddaje mu spojrzenia, z podniesioną ręką patrzy na Jana, pochylonego, uniżonego, prawie leżącego na jego dłoniach. Niezwykła scena, przeszywające ciało  i umysł emocje. 
Spoglądam jeszcze raz na całość dzieła. Nie mogę oderwać od niego wzroku. 


Mimo zmęczenia, gigantycznego upału, nie mogę iść dalej. W refektarzu panuje cisza, na ustawionych krzesełkach siedzi niewielu turystów. Większość oszołomiona  zwiedza główną nawę bazyliki  Santa Croce wraz z licznymi kaplicami. Nie dochodzą do Drzewa Życia. Nie starcza im sił i cierpliwości. Rozumiem ich, znam to uczucie, za pierwszym razem postąpiłam tak samo. Ale teraz nie mogłabym pozbawić się przyjemności oglądania i kontemplacji tego dzieła. Jeśli dane mi będzie po raz kolejny zawędrować do Florencji, zwiedzanie kościoła zacznę od refektarza, a dopiero później spróbuję "zmierzyć się" wnętrzem bazyliki.
Spoglądam jeszcze na typowo toskańskie, drewniane sklepienie refektarza.


Tak bardzo charakterystycznego dla obiektów tego regionu. Spotykam je w bardzo wielu kościołach, także na tzw. prowincji toskańskiej. Jeszcze patrzę w drugą stronę refektarza, będącego dość przestrzennym pomieszczeniem, chroniącym od szalejącego na zewnątrz upału.

Podekscytowana wychodzę z refektarza, przechodzę przez urokliwy dziedziniec Bazyliki Santa Croce.  Na pożegnanie proszę o zdjęcie na tle Kaplicy Pazzich. Już myślę o kolejnej wizycie w tym niezwykłym miejscu.


niedziela, 6 marca 2016

Wszystkiego najlepszego Mistrzu - Michał Anioł (post_60), Michał Anioł, rzeźba, malarstwo, sztuka włoska, renesans

                                Michał Anioł,  Doni Tondo, Galleria Uffizi, Florencja

Wszystkiego najlepszego Mistrzu!!!
Dzisiejszego dnia, 6 marca urodził się Michał Anioł, wprawdzie 541 lat temu w 1475 roku, ale czy to istotne? Urodziny, to urodziny.
Jestem wciąż pod wrażeniem jego twórczości i biografii, nie mniej fascynującej jak dzieła. 
W swoich wędrówkach napotykam go po drodze, a może to ja podążam jego śladami? Podświadomie przygotowując się do kolejnej peregrynacji, szczególnie włoskiej, wybieram miejsca związane z Michałem Aniołem. Zdarza się, że działam też bardzo spontanicznie i wracam w to samo miejsce, aby jeszcze raz delektować się spuścizną, którą pozostawił po sobie.
Jeśli Michał Anioł martwił się w swoich wierszach, że dotkną go "dwie śmierci", to dostąpił tylko tej pierwszej, nieuchronnej dla wszystkich...

Włoski oryginał

Giunto è già 'l corso della vita mia
Con tempestoso mar per fragil barca
Al comun porto, ov'a render si varca
Giusta ragion d'ogni opra trista e pia;
Onde l' affettuosa fantasia.
Che l'arte si fece idolo e monarca.
Conosco ben quant'era d'error carca;
Ch'errore e ciò che l'uom quaggiù desia.
I pensier miei, già de'mie'danni lieti,
Che fìan or, s'a due morti mi avvicino?
L'una m'è certa e l' altra mi minaccia;
Ne pinger uè scolpir fia più che queti
L'anima volta a quell'amor divino,
Ch'aperse a prender noi in croce le braccia.

Sonet XXXVI

Na schyłku dni mych, przez burzliwe morze
Zawijam w kruchej łodzi do ostoi
Wspólnej, gdzie każdy z pielgrzymki tu swojej
Sprośnej lub dobrej, zda liczbę w pokorze.
Rwany uroczej fantazyi rozpędem,
Bożyszczu sztuki paliłem ofiary,
Tuczyłem ducha błędami bez miary:
Bo czyż miłości ziemskie nie są błędem?
Sny wyobraźni! łudzić wam nie długo!
Oto podwójna śmierć ku mnie się zbliża:
Jednej jam pewny, truchleję przed drugą...
Pędzel, ni dłuto, duszy nieukoi;
Jedyne wsparcie Boże w łasce Twojej,
W ramionach wyciągniętych do mnie z krzyża.


Tłumaczenie Lucjana Siemieńskiego z 1861 roku ( Wikiźródła )

Mam świadomość, że nie zobaczę wszystkich dzieł Michała Anioła, choć było mi dane zobaczyć tak wiele, często kilkukrotnie. Możliwość podziwiania fresków "Nawrócenie św.Pawła" - 1542-50 czy "Ukrzyżowanie św. Piotra - 1542-1550  umiejscowionych w Kaplicy Paulińskiej znajdującej się w Pałacu Apostolskim w Watykanie, graniczy z cudem, ale jest moim ukrytym marzeniem...
A przecież to dzieła fascynujące i ciągle badane przez konserwatorów. Ostatniego odkrycia dokonano za pontyfikatu Benedykta XVI, kiedy dostrzeżono, że postać jednego z rycerzy, to autoportret samego Michała Anioła. Szef konserwatorów watykańskich Maurizio de Luca przekazał tę informację, po szczegółowym zbadaniu wizerunku i porównaniu go ze znanymi portretami artysty. W "Sądzie Ostatecznym" artysta pozostawił swoje odbicie na fałdzie skóry obdartego z niej świętego Bartłomieja. Tego typu zabiegów dokonywano często. Stanowią one swoiste artystyczne podpisy. Nie mniej emocjonujący jest fakt, że Caravaggio z pewnością zaczerpnął motywy z obu fresków i zainspirowany nimi, stworzył dwa niezwykłe obrazy "Nawrócenie w drodze do Damaszku" i "Ukrzyżowanie św. Piotra", które z zapartym tchem podziwiają turyści w Basilica Santa Maria del Popolo  w Rzymie.
Duch wizji  Michała Anioła jest naprawdę prawie wszędzie...
Moje zainteresowanie rzeźbą w sztuce wzięło się oczywiście od Michała Anioła, przede wszystkim od watykańskiej Piety. Mało które dzieła wywarły na mnie tak silne wrażenie, natomiast "Pieta" młodego Buonarrotiego szokuje mnie swoją genialnością do dzisiaj, co wyraziłam w poście http://rennewmuzeum.blogspot.com/2015/04/trzy-piety-michaa-anioa.html
Nie można ciekawie sfotografować Piety. Muszę zatem skorzystać z innego źródła (wikipedia.org).
 Michelangelo's Pietà, St Peter's Basilica (1498–99).jpg

Wspominałam już o tym, ale nie wyobrażam sobie pobytu w Rzymie bez wizyty w Bazylice św. Piotra i swoistym rytuale polegającym na tym, iż zwiedzanie rozpoczynam zawsze tak samo. Po wejściu do kościoła kieruję się w prawo, wprost do "Piety". Z reguły trzeba przecisnąć się przez tłum i można wreszcie skoncentrować się na dziele.  Żałuję wciąż, że zza szyby. 
W okresie pisania o pietach, nie zetknęłam się jeszcze z pietą mediolańską, zwaną Rondanini. W sierpniu ubiegłego roku dotarłam także i do niej, nie zrażona afrykańskimi upałami we Włoszech.
Moje refleksje na ten temat należą do najpopularniejszych tekstów bloga Renne w Muzeum, czytane przez odbiorców, powiem nieskromnie, ze wszystkich kontynentów,  co niezmiernie mnie cieszy i motywuje do dalszego pisania http://rennewmuzeum.blogspot.com/2015/04/trzy-piety-michaa-anioa.html
Także podczas sierpniowej włóczęgi po florenckich brukach, dotarłam do muzeum, które chciałam od dawna zobaczyć - muzeum Casa Buonarroti http://www.casabuonarroti.it/
Będę szczera, spodziewałam się czegoś innego. Miałam jakieś zupełnie inne wyobrażenia o tym obiekcie. Może za bardzo nastawiłam się na kontakt z rysunkami artysty, których kilka oglądałam przed wieloma laty na wystawie w Krakowie ( pochodzącymi właśnie z Casa Buonarroti). Było to moje jedyne rozczarowanie we Włoszech, choć z perspektywy czasu stwierdzam, że chyba nieco przesadzone.
Znalazłam rzecz jasna w Casa Buonarroti kilka perełek i ciekawostek, z którymi się dzielę.

                                                                Madonna della scala

                                                               Battaglia dei centauri

                                                                        Dio fluviale

Czy ta rzeźba nie przywołuje skojarzeń z naszym polskim artystą - miłośnikiem sztuki starożytnej - Igorem Mitorajem?

                                             Modello perla facciata di San Lorenzo

Niezwykle zainteresował mnie model fasady wspaniałego kościoła San Lorenzo. I tutaj Michał Anioł udowadnia swoją wszechstronność. Miał wyjątkowe wyczucie perspektywy, harmonii i głębi. W pewien sposób zrealizował tę koncepcję przy projektowaniu schodów do Biblioteca Medicea Laureziana, ale oczywiście realizacja fasady byłaby według mnie spektakularna. Zastanawiałam się nawet nad tym, że wiele projektów Michała Anioła zostało zrealizowanych po jego śmierci. Nie ukrywam, surowa fasada San Lorenzo także ma swój urok i atmosferę, ale... 


Dlaczego współcześni florentczycy, tak bardzo czerpiący z dziedzictwa kulturowego wielkich poprzedników, nie podejmą trudu, także finansowego i nie wprowadzą tego projektu w życie? Czy dzisiejszej Florencji nie należy się dzieło, kontynuujące wspaniałe tradycje tego miasta, które być może za silną uwagę skupia aktualnie na shoppingu?
Dla mnie istotnym wydarzeniem ostatniego czasu jest otwarcie dla zwiedzających słynnego korytarza Vasariego w Uffizi. Ten rozdział w dziejach słynnego muzeum otworzył nowy dyrektor, pochodzący z Niemiec Eike Schmidt. To absolutna rewelacja, choć dość droga...


Autorem portretu Michała Anioła jest mało znany malarz Pompeo di Gubio Caccini. Mistrz jest tutaj przedstawiony w swojej pracowni, wyciszony, spokojny, siedzi przy stole i spogląda na widza. Otaczają go przedmioty, dzieła, nad którymi pracuje. Zwróciłam uwagę na obraz, gdyż to jeden z ciekawszych wizerunków Michała Anioła.

Napisałam dzisiaj na fb, że o Michale Aniele napisano niezwykle dużo i jeszcze wciąż za mało. Dla mnie -  to twórca, który nie powiedział ostatniego słowa i jeszcze nieraz nas zaskoczy. I nie jest najistotniejsze, kogo określić geniuszem rzeźby - jego czy Berniniego. Obaj odegrali nieprawdopodobną rolę w rozwoju sztuki, obaj wzbogacają nas o fascynujące przeżycia, a reszta zależy od naszych osobistych preferencji i doświadczeń.
Oddaję głos Buonarrotiemu.
Poniżej galeria moich zdjęć dzieł i miejsc związanych z genialnym artystą.

                                           Drewniany krzyż, Kościół San Spirito, Florencja

                                                   Bazylika Santa Maria sopra Minerva, Rzym

                                            Pieta Nikodema, Muzeum Katedralne, Florencja

                                                         Palazzo Vecchio, Florencja


                                                     Bazylika św. Piotra, Rzym

                                   Wnętrze kopuły w Bazylice św. Piotra w Rzymie
 
                                                                    Jeniec, Luwr, Paryż

Ermitaż, Sankt Petersburg

Ermitaż, Sankt Petersburg

Galleria dell'Accademia, Florencja

Galeria dell'Accademia, Florencja

Galleria dell'Accademia, Florencja

Galleria dell'Accademia, Florencja

Bachus, Museo Nazionale del Bargello, Florencja

Bachus, Museo Nazionale del Bargello, Florencja

Madonna z dzieciątkiem, Museo Nazionale del Bargello, Florencja

Pieta Rondanini, Castello Sforzesco, Mediolan

Capella Medicea , Florencja

Capella Medicea, Florencja

Capella Medicea, Florencja

Biblioteca Medicea Laurenziana, Florencja

Westybul, Biblioteca Medicea Laurenziana, Florencja

                              Westybul, Biblioteca Medicea Laurenziana, Florencja

                                            Mojżesz, Kościół San Pietro in Vincoli, Rzym

                                       David, Galleria dell'Accademia, Florencja




                                                Capella Sistina, Musei Vaticani

Kaplica Sykstyńska - to miejsce, przekonywujące każdego o geniuszu Michała Anioła (oczywiście nie można pominąć rewelacyjnych dzieł innych artystów). To swoista Wieża Babel, skrzyżowanie dróg wszystkich nacji, wszystkich języków świata i także wszystkich religii. Stłoczeni, oszołomieni, zaintrygowani widzowie są świadkami wielkiego triumfu Mistrza. Wpatrują się w sklepienie pokryte freskami, oczarowani m.in. oczywiście sceną Stworzenia Świata...
Kiedy ból głowy staje się dotkliwy, ich wzrok wbity zostaje w "Sąd Ostateczny". Nikt nie pozostaje obojętny wobec siły oddziaływania tego obrazu, szczególnie postaci mocarnego Jezusa Chrystusa. Myślę, że wielu ze zwiedzających właśnie w Kaplicy Sykstyńskiej dokonuje swoistego rachunku sumienia.
Rzadko kto jednak uświadamia sobie wieloletni, gigantyczny wysiłek pracującego na rusztowaniach Michała Anioła, pokornego przed dziełem, któremu się tak poświęca. Nie dojada, nie dosypia przygotowując kartony z projektami kolejnych elementów fresków.  Ma świadomość, że dokonuje rzeczy wielkiej, ma świadomość swej artystycznej, dojrzałej misji.

Dziękuję Ci za to Mistrzu!