wtorek, 20 czerwca 2017

Enrico Prampolini w Muzeum Sztuki w Łodzi (post_94), Muzeum Sztuki w Łodzi,wystawa, Łódź,Polska, Enrico Prampolini, malarstwo, grafika


"Futuryzm. Scenotechnika. Enrico Prampolini" to nowa wystawa w Muzeum Sztuki w Łodzi, jedna z wielu organizowanych w ramach roku obchodów stulecia Awangardy w Polsce. 
Powyżej obraz z roku 1922 zatytułowany "Tarantella" podarowany przez artystę łódzkiej kolekcji w 1930 roku. Ma on szczególne znaczenie i stanowi oś wystawy. W symbolicznym, pełnym energii i ruchu tańcu, bardzo geometrycznych postaci, zauważyć można różne okresy rozwoju artystycznego Prampoliniego, od początkowego dynamizmu poprzez fascynację scenotechnikąą , a skończywszy na idei abstrakcjonizmu.
Miałam to szczęście, że zupełnie niespodziewanie znalazłam się w Łodzi i mogłam choć na chwilę zaglądnąć do muzeum przy Ogrodowej. Sam budynek już zrobi na mnie wrażenie, wpisany w całość projektu łódzkiej  Manufaktury z charakterystyczną czerwona cegłą, rozpoznawalną także w Wielkopolsce.

Enrico Prampolini ( 1894 -1956) to włoski futurysta, o którym wcześniej nie słyszałam, mimo że z pracami przedstawicieli tego kierunku zetknęłam się dawno, także na włoskich wystawach. Być może to nazwisko nie utkwiło mi w pamięci. Jest to oczywiście możliwe.
Futuryzm jako nurt w sztuce wyrosły właśnie w Italii, na czele z Filippo Tommaso Marinettim oraz Umberto Boccionim. Nurt bardzo ciekawy, choć niejednolity i dość krótkotrwały. To zachwyt nad przyszłością, nowoczesnością, rozwojem cywilizacji i techniki, to ostra i zdecydowana negacja przeszłości i tradycji, w tym bibliotek i muzeów. W Manifeście z 1909 roku doszukamy się także wysławiania wojny jako higieny świata czy pogardy dla kobiety i feminizmu.
Historia i  dzieje ludzkości nie były dla idei futurystów łaskawe, bardzo szybko i brutalnie zostały obalone. A paradoksalnie to muzea, tak przez nich krytykowane i które chcieli unicestwić, współcześnie przypominają o tym okresie w sztuce i literaturze, ocalają od zapomnienia.

Symultaniczność krajobrazu, ( Simultaneity of Landscape), 1922

Teatralna maska (Theatrical Mask)

Wystawa przedstawia wiele dziedzin i zainteresowań artysty, od szkiców, poprzez obrazy czy projekty scenografii teatralnych. Ogromna wartością ekspozycji stanowią właśnie te ostatnie. Należy podkreślić, że to Prampolini odszedł od pojęcia scenografia czy dekoracja teatralna. Stworzył nowy termin, mało znany "scenotechnika", wychodząc z założenia, że teatr potrzebuje nowoczesnych pomysłów technicznych, nawiązujących bardziej do form architektonicznych. Stąd odejście od dwumwymiarowych dekoracji na rzecz kreacji przestrzennych, bliższych architekturze. 

Kostium fauna do " Popołudnia fauna" (Costume design for a faun in "Afternoon of a Faun"),1920

Projekt teatralny do "Romea i Julii"

Projekt teatralny do "Romea i Julii"

Projekt sceniczny do "Papierowych róż" Luciana Folgorego,1920

Szkice sceniczne do "Glauco Ercole" Luigiego Morselliego (Sketch for stage design for Glauco Ercole" by Luigi Morselli), 1919-1922

Nowe spojrzenie na teatr zyskało wielu zwolenników, także w Polsce, co możemy zobaczyć w projektach scenotechnicznych polskich artystów.

Tadeusz Gronowski, projekt dekoracji do 'Wiezy Babel" Antoniego Słonimskiego ( Sketch for stage design for"Tower of babel by Antoni Słonimski), 1927


Andrzej i Zbigniew Pronaszko, Projekt sceniczny do "Kniazia  Patiomkina" Tadeusza Micińskiego ( Sketch of stage design for "Prince Patiomkin" by Tadeusz Miciński), 1925


Feliks Krassowski, Projekt dekoracji do "Cyda" Pierre'a Corneille'a - Stanisława Wyspiańskiego ( Sketch for stage design do "Le Cid" by Pierre Corneille - Stanisław Wyspiański)

Enrico Prampolini, Projekt sceniczny do "Ognistego dobosza Filippa Tommasa Marinettiego ( Sketch for stage design for "Fire Drum" by Filippo Tommaso Marinetti), 1920


Enrico Prampolini, Projekt sceniczny do "Ognistego dobosza Filippa Tommasa Marinettiego ( Sketch for stage design for "Fire Drum" by Filippo Tommaso Marinetti), 1922

Należy szczególnie podkreślić, że wystawa w Muzeum sztuki w Łodzi jest pierwszą próbą zebrania twórczości Enrico Prampoliniego w Polsce, od roku 1992.   Wiele z pokazywanych dzieł jest eksponowanych po raz pierwszy, co stanowi także niewątpliwy walor łódzkiego eventu.

 Krajobraz żeński Benedetty Marinetti (Landscape of Benedetta Marinetti ) , 1936

 
Codzienny automat , 1930



Cosmic  Organism, 1929-1930

     Kompozycja futurystyczna - Dynamizm form , 1914

Rytmy przestrzenne,1913

Architektura nagości, 1916

Moją uwagę zwróciły dwa obrazy zatytułowane "Kosmiczne macierzyństwo". Udowadniają one przemiany artysty w czasie trwania jego twórczej drogi, nabywanie nowych doświadczeń i nowego spojrzenia na otaczającą rzeczywistość. W piewszym obrazie malarz ledwo zarysował świat w łonie kobiety, przyszłej matki. Nie zauważa jej ciała, sylwetki ani twarzy. W pewien sposób uprzedmiotawia kobietę, sprowadza ją do roli "inkubatora".
Kilkanaście lat później macierzyństwo widzi nieco inaczej. Obraz powstaje w czasie wojny, trudnym okresie dla ludzkości. Macierzyństwo zyskuje kształt kobiety z ledwo zarysowaną twarzą, z rozłożonymi bezradnie rękoma, wskazującymi na niemoc i smutek. Sylwetka matki nawiązuje do średniowiecznej kompozycji piety, przynajmniej ja tak odczytuję. Wyczuwalne jest tu cierpienie i wołanie "Po co?"
Kosmiczne macierzyństwo, 1930(?)

Kosmiczne macierzyństwo, 1942

Niewątpliwie bardzo ciekawy i dowcipny jednocześnie jest szkic " Dynamizm rowerzysty". Znajduje się tu wszystko, co jest charakterystyczne dla futuryzmu. Zachwyt nad nowoczesnością, dynamizm, ruch i pęd do przyszłości, ku której dążyli futuryści. To droga ku radykalnym przemianom społecznym i gospodarczym, ku rozwoju cywilizacji.


Dynamizm rowerzysty, 1921


środa, 7 czerwca 2017

Max Ernst, czyli jak znalazłam się w Brühl? (post_93), Max Ernst, muzeum, Brühl, Niemcy, malarstwo, rzeźba





                                                                 wikipedia.org

Kiedy w ubiegłym roku, w sierpniu odwiedziłam Kraków i między innymi wystawę "Max Ernst. Sny ornitologa" w Międzynarodowym Centrum Kultury, nie przypuszczałam, że w tak krótkim czasie, znajdę się w  rodzinnym mieście tego artysty -  Brühl.
http://mck.krakow.pl/wystawy/max-ernst-sny-ornitologa 
Bardziej męczył mnie fakt, iż nie mogłam robić zdjęć, co zawsze mnie rozprasza i trochę drażni. Nawet nie sprawdziłam, w jakiej części Niemiec się znajduje Brühl. Dlatego też, kiedy los zaprowadził mnie do tej niewielkiej miejscowości pod Kolonią, od razu skojarzyłam je z postacią Maxa Ernsta. To była niespodziewana okazja wejścia do jego muzeum i zobaczenia kolekcji prac http://www.maxernstmuseum.lvr.de/de/startseite_1.html 
Moje przewidzenia okazały się słuszne i tutaj także obowiązywał zakaz robienia zdjęć. Nawet mnie to nie dziwiło. Cieszyłam się przede wszystkim, że mam szansę kontaktu z jego twórczością.
Niestety poniższe zdjęcia nie są wszystkie podpisane, gdyż robiłam je trochę w ukryciu, co przypłaciłam upadkiem telefonu komórkowego na podłogę i brakiem możliwości dalszego fotografowania  Los był dla mnie jednak łaskawy i telefon przetrwał.

Na początek plakat reklamujący muzeum, przedstawiający artystę przy pracy.


Muzeum zgromadziło obszerną kolekcję obrazów, rysunków i rzeźb Maxa Ernsta. Eksponowana publicznie jest tylko część spuścizny. Odnoszę jednak wrażenie, że najważniejsze i najciekawsze obrazy są dostępne w innych znaczących muzeach Europy i świata. Niewątpliwą wartością muzeum jest zbiór  około 80 rzeźb i bardzo żałuję, że nie udało mi się ich zbyt wielu sfotografować. Bardzo charakterystyczne kształty o obłych, spłaszczonych formach, przypominających czasami rytualne totemy, postaci zwierząt, także ulubionych ptaków.


                                                                  Garten, 1909

Powyżej obrazy z początkowej fazy twórczości artysty, nader tradycyjne, z etapu poszukiwania własnego drogi artystycznej. Nie jestem pewna czy w przypadku Maxa Ernsta można w ogóle mówić o jednym charakterystycznym stylu malarskim czy formie twórczości. Ernst należał bardziej do eksperymentatorów, torujących ścieżki innych artystom. Efekty tych poszukiwań zaprowadziły go do dadaizmu czy surrealizmu. Zajmował się malarstwem , rysunkiem, oczywiście rzeźbą, ale również nie obce było mu ilustrowanie książek, grafika czy fotografia. Niestety przykładów tej niewątpliwej różnorodności za wiele nie mogę pokazać z opisywanych powyżej powodów, mimo że krakowska wystawa i ekspozycja w Brühl świetnie odzwierciedla kreatywność Maxa Ernsta.
W niektórych dziełach odnalazłam także motyw ptaka, tak wykorzystywany przez artystę, który często podkreślał swoją "ptasią naturę" czy ptasie rysy twarzy.

The Humans will never know, 1921

Max Ernst (1891 - 1976) - twórca dadaizmu, przedstawiciel surrealizmu, przez niektórych badaczy uznawany za drugiego po Salvadorze Dalim. Znany też z licznych podbojów miłosnych i niestałości uczuć. Jego biografia to doskonały materiał na scenariusz filmowy.

Mother and child in a nocturnal forest, 1953


Skoro dotarłam do Brühl i do muzeum Maxa Ernsta, to nie mogłam nie zajrzeć do Kolonii - cudownej, nowoczesnej metropolii, także związanej z działalnością artysty. Tam odnalazłam we wspaniałym, fascynującym Ludwig Muzeum  http://www.museum-ludwig.de/ salę poświęconą temu niezwykłemu surrealiście.
Oczywiście sfotografowałam obrazy korzystając z otwartości muzeum.

Grasshopperrts Song to the Moon, 1953

Spring in Paris, 1950

Shell Flowers, 1929

Birth of Comedy, 1947

The Virgin Chastising the Christ Child before Three Witnesses, 1926

Laon, 1916

The Friends' Rendezvous, 1922

Zatrzymam się na chwilę przy ostatnim obrazie, bardzo według mnie interesującym. Pochodzi z okresu pobytu Maxa Ernsta w Kolonii. Mieszkał wtedy razem z  Paulem Eduardem i jego żoną, która była zresztą kochanką artysty. Poeta inspirował się twórczością Ernsta a malarz ilustrował poezję przyjaciela. Idea wolnej miłości była w pełni realizowana.
Tam odbywały się także spotkania poetów, malarzy, myślicieli i twórców. Stworzono coś w rodzaju artystycznego salonu, w którym organizowano też wystawy. W ten sposób w czasie wielogodzinnych dyskusji rodził się nowy kierunek w sztuce - surrealizm. Ernst postanowił utrwalić te chwile na swoim obrazie, oczywiście umieszczając siebie pośród grupy. Młody, przystojny mężczyzna w zielonym garniturze, to nikt inny jak Max Ernst. Ale to swoiste zebranie nie gromadzi jedynie osób żyjących, znanych artyście. Wśród zgromadzonych odnajdujemy między innymi renesansowego geniusza Rafaela.

Myślę, że to nie jest ostatnie moje spotkanie z niemieckim artystą i spotkam go jeszcze na drodze moich muzealnych przygód. A pobyt w Brühl, także w muzeum Maxa Ernsta zapamiętam na długo. Jak zawsze mam nadzieję, że tu kiedyś znów dotrę.