wtorek, 17 października 2017

Frida Kahlo raz jeszcze ( post_99), Frida Kahlo, wystawa, Poznań, Polska, Centrum Kultury Zamek, sztuka meksykańska,malarstwo

Autoportret z naszyjnikiem
Wystawa w poznańskim Centrum Kultury Zamek została zatytułowana "Frida Kahlo & Diego Rivera. Polski kontekst" to niewątpliwie wydarzenie kulturalne w stolicy Wielkopolski, ale również w Polsce. Ostatni raz obrazy artystki można było obejrzeć w 1955 roku w Warszawie, na ekspozycji sztuki meksykańskiej, a więc dość dawno temu. 
Kilka obrazów meksykańskich malarzy zakupiono do tego muzeum i niektóre z nich pokazywane są w Poznaniu. To prawdziwa okazja do obejrzenia tych dzieł.
Mój dzisiejszy post otwiera doskonały autoportret Fridy, których namalowała sporo. Zwrócił moją uwagę poprzez swoją surowość stylu i oszczędność w kolorystyce. Zawiera jednak wszystkie charakterystyczne cechy jej twórczości. Mocne, pewne siebie spojrzenie w stronę widza, ściągnięte brwi, zwinięty warkocz czy przywiązanie do tradycji w stroju.

Autoportret na łóżku, 1937
Oczywiście nie można ominąć portretów Fridy w długiej sukni, w pozycji siedzącej, ze złożonymi rękoma.To cudowna poza, w naturalny sposób podkreślająca, kto jest w centrum, o kim mowa. Czytałam, że Frida umiała doskonale pozować zarówno do zdjęć, jak i do portretów. Malarstwo Fridy Kahlo to właściwie jej artystyczna autobiografia, jej malarski pamiętnik zapisujący myśli i uczucia artystki. Wokół siebie gromadzi rozmaite eksponaty i rzeczy oddające jej nastrój i atmosferę chwili jej życia. 
Myślę, że to jest siła i niesłabnąca aktualność jej twórczości. Przede wszystkim wiarygodność i autentyczność przekazu. Taka była po prostu Frida.
Warto obejrzeć jej inne portrety. 
Poniżej w tradycyjnym stroju z Diego Rivera jako mężczyzną wypełniającym jej duszę.

Autoportret jako Tehuanka lub Diego w moich myślach, 1943
Frida z fantazyjnie zaplecionym warkoczem, trochę surrealistycznym, trochę przypominającym cierniową koronę. Ubrana w liście zielonych roślin, podkreślających nierozerwalny związek człowieka z przyrodą i Matką Ziemią.

Autoportret z warkoczem
Inny obraz przedstawia Fridę Kahlo z małpami. Otaczają ją wokół tworząc ścisły krąg, jakby dający jej poczucie bezpieczeństwa i wsparcia, co pokazują oplatające ręce artysty przez ogony zwierząt.

Autoportret z małpami, 1943
Autoportret mcmxli, 1941
Znakomity obraz, który na pewno spodoba się weganom i wegetarianom. Martwa natura z arbuzami w kształcie kwiatów czy soczystą papają. Wśród owoców odnajdziemy symboliczne elementy , lalkę czy maleńką sowę.

Panna młoda przerażona otwierającym się przed nią życiem, 1943
Poniżej dzieło, które jest kwintesencją twórczości meksykańskiej artystki. Jest jej przesłaniem i filozofią życia. Odzwierciedla jej artystyczne wyznania i uczucia. Symbolizuje wyznawany przez nią porządek świata, człowieka i natury.
To pozornie proste zasady. Rytm życia określony przez rytm przyrody i czasu, dnia i nocy, wschodu i  zachodu słońca oraz księżyca. Pojawia się tutaj archetypiczny motyw Matki Ziemi, która wydaje plony, ale także wchłania. Otacza człowieka troską i wsparciem, daje ciepło i zrozumienie, poczucie przynależności. W egzystencji człowieka najważniejsza jest miłość pojmowana bardzo szeroko. Także w kontekście miłości duchowej i zmysłowej. Świat według Fridy jest stworzony poprzez sieć naczyń połączonych, ściśle zależnych i podtrzymujących swe istnienie. Intrygująca dla mnie jest wyższość pierwiastka żeńskiego nad męskim. To w objęciach Matki Ziemi i swoich umiejscawia Diego Riverę, swego męża i kochanka. Może powinno być odwrotnie? To on powinien dawać jej siłę i energię, wzmacniać jej tak kruche i pełne chorób oraz dolegliwości ciało.
 Miłosny uścisk wszechświata, Ziemia (Meksyk), Ja, Diego i pan Xolotl, 1949
Na poznańskiej wystawie znalazłam też obraz Fridy absolutnie odbiegający stylistyką od znanych nam dzieł. Kobieta w białej sukni. Pozornie niewinny, wyciszony portret, ale tę ciszę burzą ręce okryte rękawiczkami. Odnoszę wrażenie, że to ręce dwóch różnych osób. Nasza bohaterka nie jest tak jednoznaczna, jak się wydawało na początku. Jaką skrywa tajemnicę swego życia? Czy wszystko jest zawsze tak proste ? Czy pierwsze wrażenie jest zawsze prawdziwe?

Portret kobiety w bieli
Wystawa w Poznaniu należy do wielowątkowych, obejmujących kilka obszarów z intensywnego życia i twórczości Fridy Kahlo i Diego Rivery. W moich refleksjach skupiam się oczywiście jedynie na wybranych przez mnie wątkach.
Niewątpliwie bardzo ciekawą część ekspozycji  stanowią doskonałe zdjęcia-portrety Fridy wykonane przez Nickolasa Muraya ( pochodzące ze zbiorów Państwa Gelmanów). Zachwyciłam się tymi zdjęciami od razu i w jednej chwili.
Frida świetnie pozuje, ustawia się do obiektywu. Prowadzi swoisty dialog z widzem. Intryguje go, zadaje mu pytania, patrzy mu prosto w oczy.
Zdjęcia znakomicie korespondują z autoportretami artystki.  Uzupełniają jej biografię i opowieść o życiu pełnym miłości, piękna, ale też cierpienia, fizycznego bólu i rozczarowania. Ale czy takie nie jest właśnie nasze życie? 
Czy jednak mimo wszystko, nie jest możliwe odnalezienie dobra i szczęścia?






Zdjęcie poniżej należy do moich ulubionych. Frida i Diego w pięknym ułożeniu twarzy obojga połączonych gorącą i trudną miłością. Nie widać różnicy w proporcji ich ciał, jej kruchego i delikatnego oraz jego, ciężkiego i przytłaczającego. 

Warto także zwrócić uwagę na polski kontekst wystawy, na postać znakomitej fotografki Bernice Kolko. To właśnie ona funkcjonująca w wielkiej zażyłości i komitywie z Fridą Kahlo, mogła z bliska uwieczniać na fotografiach tak osobiste momenty życia meksykańskiej artystki. Fotografia zmarłej i leżącej w swoim łóżku Fridy jest wzruszająca, ale tak osobista, że nie utrwalam jej w moim poście. Każdy, kto zwróci uwagę na to zdjęcie, musi zmierzyć się z nią osobiście.
Poniżej kilka fotografii z domu malarki.


Cudowne zdjęcie, kiedy obie panie oglądają swoją biżuterię.


Nie byłabym sobą, gdybym nie  zrobiła pamiątkowego  selfie z obrazem Fridy jako Tehuanki - symbolem poznańskiej ekspozycji. Podoba mi się bardzo drugi tytuł tego obrazu "Diego w moich myślach". A Ty kogo masz w swoich?


Nie zadawajcie sobie pytania, czy warto pójść lub pojechać do Poznania na wystawę Fridy Kahlo i Diego Rivery. 
Oczywiście, że warto. To wyjątkowa okazja do zmierzenia się choćby na moment z twórczością jednej z najbardziej rozpoznawalnych artystek na świecie. Diego, któremu nie poświeciłam dziś zbyt wiele uwagi, należy także do bardzo ciekawych malarzy i urzekła mnie na  pewno wspaniałym portretem. 
Czy następna wystawa Fridy odbędzie się w Polsce za kolejne pięćdziesiąt lat?
Nie wiem.
Nie czekam. Mam tylko kilka kroków z miejsca mojej pracy do Centrum Kultury Zamek.
Idę po raz drugi.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz