Marmur stanowi dla mnie najdoskonalszy i jednocześnie najtrudniejszy materiał, z którego artyści wydobywają nieprawdopodobne kształty i postaci. Budulec ten spojony jest w mojej wyobraźni z geniuszem renesansu - Michałem Aniołem i jego spuścizną - pietami, w tym watykańską ( pisałam o nich w odrębnym poście), no i oczywiście z Dawidem - dumnie wynoszącym się w Galleria dell'Accademia we Florencji www.uffizi.firenze.it/musei/?m=accademia. Każdy, kto miał szczęście zetknąć się z florenckim posągiem, pozostaje długo pod jego wrażeniem.
Ja jestem pod tym wrażeniem do dzisiaj i choćby to jedno dzieło, według mojej nader subiektywnej oceny, pozwala mi na określenie Michała Anioła - Pierwszym Rzeźbiarzem Świata. To on tchnął życie i ducha w marmurowe carraryjskie kloce...
Ale tuż za nim stoi ten Drugi, rewelacyjny, także pracowity i niewiarygodnie uzdolniony, uwielbiany przez publiczność - Gian Lorenzo Bernini.
Pewnie nie muszę go specjalnie przedstawiać, ale odnoszę wrażenie, że nie zdajemy sobie sprawy, w jak ogromnym zakresie, wpłynął na kształt współczesnego Rzymu, którym zachwycają się tysiące pasjonatów sztuki i turystów.
Skoncentruję się dzisiaj jedynie na trzech rzeźbach Berniniego eksponowanych w jednym z najpiękniejszych muzeów Europy - Galerii Borghese www.galleriaborghese.it/. Warto przejść niełatwą drogę, aby kupić bilety. Można to uczynić poprzez wcześniejszą internetową lub telefoniczną rezerwację dwugodzinnego pobytu w muzeum. Liczba miejsc jest ograniczona do 300 osób podczas jednego wejścia. Chętnych nie brakuje...
Ale kiedy przekroczycie próg muzeum przenosicie się na wyżyny sztuki i sto dwadzieścia minut okaże się zbyt mało na "wchłonięcie " tego, co zobaczycie.
Galeria Borghese wychodzi naprzeciw potrzebom takich pasjonatów jak ja i wreszcie można robić bez przeszkód zdjęcia, którymi z przyjemnością się z wami podzielę.
Zacznę od "Dawida" (1623/1624)
Wyczuwa się jego napięcie, koncentrację. Twarz w grymasie, skupiona na celu.
Teraz "Apollo e Dafne" 1622/1625.
Dafne przeistacza się w drzewo bobkowe, jej piękne ciało pokrywa się listeczkami wyrastającymi nawet z palców u rąk i nóg . Wyczuwalny jest ruch postaci, wiatr rozwiewający włosy bohaterów...
No i moja ulubiona rzeźba "Ratto di Proserpina " (1621/1622). Zwróćcie uwagę na wgięcie w "miękkim" udzie bohaterki - wyrywającej się z rąk Hadesa. Czuje się siłę ręki próbującej zatrzymać Prozerpinę (Persefonę). To majstersztyk sztuki rzeźbiarskiej!
Chyba nie można się dziwić, dlaczego odwiedzam Bazylikę Santa Maria Maggiore i nawiedzam grób Berniniego ukryty w schodach papieskiego ołtarza.
W zachwycającej Bazylice pochowany został wraz z rodziną ten genialny artysta, ten który nadał marmurowi miękkość...
Ja tam znacznie wolę Berniniego od Michała Anioła. Jakoś bardziej odpowiada mi dynamika jego prac. Poza tym pod względem technologicznym także przewyższał Anioła. Dawid i inne rzeźby (Michałowe) zaczynają podobno powoli pękać gdzieś na tyłach (info raczej z godnego zaufania źródła), natomiast na rzeźbach Berniniego kompletnie nie widać upływającego czasu. Dla mnie najbardziej fascynujące w Berninim jest to, że rzeźby z Galerii Borghese wykonał mając niewiele ponad 20 lat.
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się takiego komentarza i bardzo szanuję Twoją opinię. W ogóle lubię, jak ludzie mają odmienne zdania. Jest wtedy o wiele ciekawiej. Nawet nie będę próbować Cię przekonywać do mojej osobistej refleksji. Mnie również fascynuje Bernini i nie mam żadnych wątpliwości, co do jego talentu. Pod względem warsztatu byli pewnie sobie równi. Natomiast odnoszę wrażenie, że rzeźby Michała zawierają w sobie ducha, są swoistym przeżyciem wewnętrznym, Bernini zaś szokuje nas swoimi umiejętnościami skutkującymi "miękkością marmuru". Nie chciałabym się autorytatywnie wypowiadać, ale upływ czasu jest widoczny na dziełach obydwu geniuszy...
OdpowiedzUsuń